Światło w domu – salon

Światło w domu – salon

Tak jakby trochę mi się przeciągnęło…
 
W lipcu ogłosiłam nowy cykl – o projektowaniu oświetlenia. I jakoś tak mi zeszło, że zrobił się listopad. Zupełnie nie wiem, jak to się stało 😉
 

Ale lepiej późno, niż wcale, nie? W pierwszym poście na tapetę bierzemy salon – dowiesz się, ile punktów powinnaś przewidzieć i jakie natężenie oraz barwę światła wybrać. Przygotowałam też kilka propozycji lamp do Twojego wnętrza. Masz więc przed nosem gotową ściągę 🙂

To co, lecimy dalej?

Salon zazwyczaj dzieli się na dwie części – część wypoczynkową i jadalnianą (no chyba, że masz osobną jadalnię, Ty arystokratko!). Obie te strefy wymagają zupełnie innego podejścia do oświetlenia – błędem jest projektowanie takich samych źródeł światła w całym salonie! To pomieszczenie wielofunkcyjne – służy głównie do odpoczynku, ale też do pracy, spożywania posiłków czy wykonywania precyzyjnych zadań, jak szydełkowanie albo granie w planszówki. Światło powinno więc nadążać za naszym stylem życia i ułatwiać wykonywanie tych czynności po zmroku.

Nie do końca mam zamiar skupiać się dzisiaj na wyglądzie lamp. Metalowa, szklana, czy materiałowa – tę decyzję pozostawiam Tobie. Ty przecież najlepiej wiesz, jaka będzie pasować do Twojego salonu 😉 Zależy mi jednak na tym,  żebyś wiedziała na co powinnaś zwrócić uwagę i jakie masz możliwości, żebyś nie biegała w popłochu po żółto-niebieskiej sieciówce i nie pakowała do koszyka, co Ci popadnie w ręce.
 
Strefa wypoczynkowa

 

Czyli miejsce, w którym oglądamy telewizję, debatujemy ze znajomymi nad wyższością kotów nad psami albo czytamy książki. Generalnie nie potrzebujemy do tych czynności mocnego światła – ważniejsza jest możliwość sterowania nim, w zależności od klimatu, jaki chcemy uzyskać. 
 
W części wypoczynkowej powinny znaleźć się przynajmniej trzy źródła światła – delikatne światło wieczorne, które zapalamy do oglądania telewizji (niebieskie światło ekranu w całkowitej ciemności bardzo męczy oczy), lampa z możliwością zmiany kierunku świecenia – ta przyda się nam przy czytaniu lub cerowaniu skarpet, oraz oświetlenie górne, które oświetla całą strefę. To ostatnie jest szczególnie ważne, jeśli przy wspomnianym cerowaniu na podłogę spadnie Ci igła.
 
Wracając do pierwszej grupy – najlepiej zaplanować kilka źródeł światła rozproszonego, o różnym natężeniu – pomiędzy 100 a 300 luksów. Ważna jest też temperatura – tutaj najlepiej postawić na światło ciepłe, o lekko żółtej barwie – o wartości od 2800 do 3300K. Możesz też zastanowić się nad abażurem, który będzie barwił rzucane przez żarówkę światło. To sprawi, że we wnętrzu zrobi się przytulnie i ciepło. Świetnie sprawdzą się lampy podłogowe, stołowe, kinkiety, a także zaplanowane na etapie wykończenia mieszkania źródła liniowe – taśmy led, lub powierzchniowe – świecące wnęki czy panele. Dzięki umieszczeniu kilku lamp wokół strefy wypoczynkowej, będziesz mogła łatwo sterować wieczornym klimatem wnętrza.

 

Kolejna kategoria – źródła światła z możliwością zmiany kierunku świecenia są konieczne nie tylko w miejscu pracy – w salonie są równie przydatne. Niech podniesie rękę ten, kto nie dostał nigdy ochrzanu od mamy za czytanie przy słabym świetle. Szkoda oczu! W tym miejscu sprawdzi się lampa stojąca z elastycznym ramieniem, kinkiet, który można obracać, czy nawet lampka biurkowa stojąca na regale za fotelem. Ważne, żeby światło było intensywne (400-500lx). Temperatura gra tu drugorzędną rolę, choć ja preferuję do czytania ciepłą barwę – a to dlatego, że zwykle czytam zaraz przed pójściem spać i staram się minimalizować niebieskie światło dla lepszego snu.

 

Ostatnia grupa – światło główne – jest dużo łatwiejsza w zaaranżowaniu – zwykle wystarczy jednen zwis lub plafon w centrum pokoju, żeby dobrze je doświetlić. Powinno być to światło o większym natężeniu (minimum 300lx) i neutralnej barwie (4000K). Czasami, jeśli pomieszczenie jest długie, ma nietypowy kształt lub dużo zakamarków, warto rozważyć montaż dwóch lub większej ilości źródeł. Pewnie zastanawiasz się, jak policzyć, ile lamp jest Ci potrzebne? O tym pisałam w poprzednim poście z tej serii – tutaj.

 

Oczywiście możesz nie chcieć jednego, głównego punktu na suficie. Co wtedy? Możesz zastanowić się nad kinkietami ściennymi z możliwością zmiany kierunku światła i za ich pomocą oświetlić wnętrze. Takie rozwiązanie wybrałyśmy z moją klientką w tym salonie – kinkiety znajdują się na pustej ścianie, nad narożnikiem i oświetlają całą strefę wypoczynkową 🙂

 

Strefa jadalniana
 
Tutaj mamy właściwie do rozważenia wyłącznie jedno światło – to nad stołem. I tak, lampa nad stołem zawisnąć powinna! Jeśli nie masz wypuszczonego kabla w odpowiednim miejscu, zawsze możesz podwiesić lampę na haku zamontowanym w suficie. Moim zdaniem światło nad stołem jest nie tylko praktyczne, ale też zamyka kompozycję – bez niego jest jakoś łyso.

 

W jadalni najlepiej sprawdzi się światło białe – czyli o wartości około 4000 kelwinów. Nie chcesz przecież, żeby każda potrawa wyglądała jak jajecznica, albo gorzej – jakby poleżała w lodówce biedronki o kilka dni za dużo? Ważne jest też natężenie – źródło światła powinno mieć od 200 do 300lx.
 
Najważniejszą sprawą jest jednak to, żeby lampa nie raziła w oczy. Możesz się przed tym uchronić na dwa sposoby – wieszając ją na odpowiedniej wysokości lub wybierając model, który zrobiony jest z materiału, który nie przepuszcza światła. Jeśli zdecydujesz się na lampę szklaną lub tekstylną, powinnaś powiesić ją na wysokości około 80-90cm nad powierzchnią stołu. W ten sposób znajdzie się ponad linią wzroku i nie będzie walić po oczach. Lampy, które wykonane są z metalu, plastiku, lub innego nieprzepuszczalnego materiału, możesz zawiesić niżej – ok. 60cm nad blatem. Wysokość jest też zależna od wielkości stołu – im większy, tym wyżej powinna się znaleźć.

 

Ostatnią, ważną sprawą jest ilość źródeł światła. Jeśli planujesz duży stół (dłuższy niż 120cm), warto zaplanować lampę z co najmniej dwoma żarówkami. Dzięki temu Ci, którzy siedzą przy krótszym boku stołu też będą widzieć, co mają na talerzu. Nie musisz do tego celu wypuszczać drugiego kabla – na rynku jest przecież mnóstwo lamp stworzonych dla rozwiązania tego problemu – z dwoma, trzema lub nawet pięcioma źródłami światła!

Kilka słów na koniec – to, że w sklepach możesz dostać kilka lamp z tej samej serii, nie oznacza, że wszystkie powinnaś wykupić cały komplet. Wręcz przeciwnie – będzie dużo ciekawiej, jeśli połączysz je z innymi modelami! Żeby ułatwić Ci skompletowanie oświetlenia do Twojego salonu, przygotowałam kilka propozycji w różnych stylach. Masz więc gotową listę zakupów!

Styl skandynawski

 

 

Styl industrialny

 

 
Styl nowoczesny

 

 

Styl eklektyczny

 

 
 
Styl glamour

 


No i już! Opierając się na powyższych zasadach na pewno uda Ci się zaprojektować dobrze oświetlony salon. Pamiętaj, że jak zawsze musisz dopasować rady do swojego wnętrza – każde pomieszczenie jest inne i wymaga indywidualnego podejścia. Ale na pewno dasz sobie radę!

A, na koniec jeszcze takie pytanie: Jakie pomieszczenie chciałabyś zobaczyć w następnym wpisie? Przed nami jeszcze: kuchnia, sypialnia i pokój dziecięcy, łazienka i przedpokój! Czym mam się zająć teraz?
 

Dodaj komentarz

Close Menu