W czwartek na facebooku zapowiedziałam, że dziś na blogu pojawi się nowy post z kolejnym projektem WASZYCH wnętrz. I słowa dotrzymałam! 🙂
Tym razem początek był naprawdę trudny, pomysłów miałam kilka, ale żaden nie wydawał się być tym odpowiednim. Wreszcie coś kliknęło, a końcowy efekt przeszedł moje oczekiwania. To co, zaczynamy?
SERIA JUŻ JA WAM URZĄDZĘ TO WNĘTRZE
Rozpoznanie
Pokój, który jest biorę dzisiaj na warsztat, podesłała mi Kinga. Oto, co pisze ona o przeznaczeniu tego wnętrza:
Na co dzień jest to sypialnia męża (który się wyprowadził z naszej sypialni jak przyszedł na świat nasz dzidziuś 🙂 oraz moje “biuro” – potrzebuje tylko laptopa i trochę miejsca na papiery. Jak przychodzą goście to składamy sofę oraz laptopa i mamy salon z jadalnią 🙂 tak wiec 4 funkcje w jednym miejscu plus prasowalnia.
Muszę przyznać, że to sporo funkcji jak na jedno pomieszczenie! Na szczęście pokój jest duży – jego wymiary to 6,2m na 4m. Krótsze ściany prawie w całości zajęte są przez okna, co mocno ogranicza ustawność wnętrza. Co najbardziej denerwuje Kingę w tym salonie?
Każdy mebel z innej parafii tego niestety nie zmienię bo jak wspomniałam nie chcemy kupować za wiele mebli. Brak ogólnej koncepcji jak połączyć ten cyrk w jedna oryginalna całość. Meble obecne muszą pozostać w tym pokoju, dodatkowo na oknie od strony sofy musza znajdować się zasłony zaciemniające, krótkie, ponieważ jest kaloryfer.
Rozejrzyjmy się zatem, jakie meble są do dyspozycji. Widzę stół z czterema krzesłami, pasującą do niego witrynkę z lustrem, sporą szafę, narożnik pełniący funkcję łóżka i duży fotel. Gdzieś tam miga mi jeszcze fotel biurowy, stolik kawowy i decha do prasowania. Mebli jest zatem dostatek 😉
Budżet niewielki ale chciałabym zrobić sama niższym kosztem wiele rzeczy np. Myślałam nad samodzielnym wykonaniem półek lub dekoracji na ścianę oraz uszycie zasłon itp. Wiec powiedzmy ze 500 zł nie licząc kosztów malowania.
Budżet faktycznie nie jest wysoki, ale
metamorfoza mojej łazienki udowodniła, że
dla dużego efektu wcale nie potrzeba zasobnego portfela 😉 Podoba mi sie Pinta- styl 🙂 czyli pintrestowe amerykańskie wnętrza, nieco Prowansji, schabby chic, nieco Skandynawii w swej prostocie. Ogólnie drewno, tekstylia i hand made.
Kinga nie ma konkretnego pomysłu na to wnętrze – to dobrze, bo dzięki temu może uda mi się trochę ją zaskoczyć 🙂 To do dzieła!
Diagnoza
Salon Kingi wypełniają meble, które są bardzo różne. Głównym zadaniem w tym projekcie będzie zatem próba spięcia ich w jedną, sensowną całość.
Większa szafa, na której prawdopodobnie znajduje się teraz okleina przejdzie gruntowną metamorfozę. Podobnie biurowy fotel, który mocno odcina się na tle salonu. Uroku nie dodają także tekstylia – koronkowe firany, brak zasłon i dywan w starym stylu. Nowe tkaniny na pewno dodadzą wnętrzu życia.
Kolorystyka pokoju jest mdła – wszystko krąży w okolicach beżu i kawy z mlekiem. Brakuje akcentu – mogłaby być nim liliowa kanapa, niestety jest mało wyeksponowana. Coś musimy z tym zrobić 😉
Ostatnim spostrzeżeniem jest panujący we wnętrzu nieład – książki na szafie, rozłożona deska do prasowania, kocyk na stole… Oczywiście, przy małym dziecku ciężko jest utrzymywać stały, nieskazitelny porządek 😉 Ale kilka dodatkowych elementów, takich jak pudła czy kosze na drobiazgi na pewno pomogą rodzicom w codziennym ogarnianiu przestrzeni. Będzie dobrze!
Recepta
Ponieważ meble w pokoju Kingi są bardzo różne, postanowiłam wybrać stonowaną i spokojną kolorystykę, która pomoże je scalić. Do liliowej kanapy idealnie pasować będzie delikatna oliwka, jaśniejsze i ciemniejsze odcienie fioletu i kropelka beżu. Wybrana przeze mnie paleta kolorystyczna prezentuje się tak:
Ta kolorystyka idealnie sprawdzi się w pokoju dziennym. Sprzyja ona wypoczynkowi i sprawia, że wnętrze jest przytulne i ciepłe. Dzięki użyciu kontrastowych barw, nie jest ona jednak nudna 😉
Jako że Kinga nie opowiedziała się stanowczo za żadnym z wymienionych przez nią stylów, postanowiłam podnieść sobie poprzeczkę i zaprojektować salon w stylistyce, w jakiej jeszcze nie pracowałam. Prowansja!
Czym charakteryzują się wnętrza prowansalskie? Przede wszystkim są jasne, bardzo spokojne i eleganckie. Nie brakuje w nich drewna i miękkich tekstyliów. Wiele mebli łączy w sobie naturalny kolor drewna i biel, ściany natomiast pozostają zwykle delikatnym tłem dla wyposażenia.
No dobra, nie będę Cię więcej trzymać w niepewności. Oto, co udało mi się stworzyć:
Tym razem postawiłam na zwykłe, białe ściany. Mają one być tłem do tego, co będzie działo się w pomieszczeniu. Biel pozwala na połączenie wszystkich, pozornie niepasujących do siebie fragmentów układanki w całość.
Układ funkcjonalny we wnętrzu uległ niewielkim zmianom. Szafa schowała się za drzwiami wejściowymi, a na jej boku znalazło się miejsce na wieszak na złożoną deskę do prasowania. Naprzeciw wejścia stoi teraz witrynka oraz stół z krzesłami – zaplanowałam je bezpośrednio obok siebie, ponieważ zrobione są z tego samego gatunku drewna. Taki zabieg sprawi, że różnorodność mebli trochę się zgubi. Narożnik pozostał na swoim miejscu, natomiast wielki fotel wcisnęłam do kąta.
Tak wygląda układ funkcjonalny “od święta”. A jak pokój będzie wyglądał na co dzień?
Rozłożona kanapa z jednolitą pościelą będzie wyglądać dużo porządniej. Stolikiem nocnym dla świeżo upieczonego taty będzie podłokietnik narożnika ze specjalną tacą. Przyda się też stojąca lampa, której światło wieczorem stworzy komfortowy nastrój. Mama z kolei może z powodzeniem rozłożyć się przy stole ze swoim laptopem i dokumentami – potrzebuje jedynie przysunąć krzesło i wyjąć papiery z witryny. Pomimo dodatkowych elementów, we wnętrzu nadal panuje ład.
Bardzo ważnym elementem całej metamorfozy jest odnowienie szafy. To bardzo niskobudżetowe, ale robiące ogromne wrażenie rozwiązanie. Mebel przemalowany został na biało, a jego fronty ozdobiono drewnianymi listewkami na kształt frezów. Dzięki temu szafa nabrała prowansalskiego sznytu. Spodziewałbyś się takiego rezultatu?
Efekt wzmagają dwa wieńce z zielonych gałązek z ozdobnymi kokardami – tutaj swoimi umiejętnościami manualnymi będzie mogła pochwalić się Pani domu 🙂 Puszka akrylowej farby, kilka drewnianych listewek i zielenina z ogródka zupełnie odmieniła ten mebel! Na szafie stanęły białe pudełka, które można kupić za grosze w wielu sklepach z akcesoriami do wnętrz. Będą one nieodzowne przy porządkowaniu przestrzeni.
Uważni czytelnicy wypatrzyli na pewno, że
zmienił się też stolik kawowy. Do tego projektu użyty został stolik LACK z Ikea
(nowy kosztuje 70zł, ale jest to tak popularny model że na OLX oddają go za grosze). Metamorfozę podpatrzyłam u Kasi z
Twoje DIY – na jej blogu znajduje się dokładna instrukcja dotycząca tego projektu, którą znajdziesz klikając w zdjęcie.
Zwykły biały stolik, który sam w sobie zupełnie nie przypomina stylowych prowansalskich mebli, zmienił się nie do poznania. Kilka litych desek, trochę bezbarwnego lakieru, parę stylowych dekoracji i mamy naprawdę ciekawy element wnętrza. A do tego jaka satysfakcja!
Jednakże! 😉 Zdaję sobie sprawę, że świeżo upieczeni rodzice mogą nie mieć czasu na wszystkie te projekty. Mam jeszcze jednego asa w rękawie. W Biedronce od wczoraj znaleźć można małe kawowe stoliki za 36zł od sztuki. Prezentują się całkiem fajnie. Myślę, że warto się pokusić, szczególnie za taką cenę.
tych samych desek, z których powstał blat stolika, użyć można do zbudowania półek. Odpowiedniej grubości deska (min. 2-3cm), dwa stylowe wsporniki i kilka wkrętów – tyle wystarczy, żeby nad kanapą zagościło życie. To nie tylko dodatkowe miejsce do przechowywania, ale też do wyeksponowania pasujących dodatków – obrazków, ramek czy kwiatków. To właśnie takie drobiazgi tworzą klimat wnętrza!
Ostatnim elementem, który musiał przejść mały lifting był fotel biurowy. Czarny bardzo mocno odznaczałby się na tle białych ścian i delikatnych dodatków. Do tej metamorfozy niezbędny będzie biały spray i tkanina, którą można obić fotel. Druga opcja? Pozbyć się fotela i pracować na drewnianym krześle 😉 Wybór pozostawiam Kindze.
To wnętrze na pewno nie wyglądałoby tak dobrze, gdyby nie zmiana tekstyliów. Na oknach zamiast oldschoolowych koronkowych firanek zagościły proste, oliwkowe zasłony i rolety. Nie bez powodu o nich wspominam – na rynku dostępne są rolety zaciemniające, które całkowicie odcinają dopływ światła słonecznego. W Jysku jest teraz promocja – ich ceny są obniżone nawet o połowę! Myślę, że to dużo bardziej skuteczny i estetyczny sposób na zaciemnienie pokoju.
Zmienił się również dywan. Wybrałam model w delikatne geometryczne wzory, który nawiązuje do kolorystyki wnętrza. Na stole, zamiast niebieskiego kocyka pojawił się jasny bieżnik, a kanapa otrzymała kilka miękkich w dotyku poduszek. Te elementy nie zrujnują portfela, a wprowadzą do salonu miłą, przytulną atmosferę.
Końcowym (a jednocześnie zwykle najmilszym) etapem jest dekorowanie wnętrza. Styl prowansalski ma wiele różnych odmian, ale dość łatwo jest wyczuć, które dodatki będą do niego pasować. Szukać należy przede wszystkim wśród drewnianych świeczników i figurek, białych latarenek, wazonów, doniczek, delikatnych światełek i stylowych ramek i zegarów.
Po akcesoria warto zaglądać do Pepco, Kika lub nawet do zwykłych supermarketów. Niekiedy udaje się w nich znaleźć prawdziwe perełki, nie nadwyrężając przy tym budżetu. Wiele dodatków można też zrobić samemu – wianuszki z bukszpanu czy świeczniki ze szklanek lub słoiczków. Dobrym sposobem jest również potraktowanie starych ozdób białą farbą 😉
Na koniec zostawiam Cię jeszcze z kilkoma widoczkami i zestawieniem przed – po 😉
Oczywiście, mając większy budżet można było zrobić z tego pomieszczenia prowansalskie niebo. Nie o to jednak chodziło w tym projekcie. Mam nadzieję, że zainspirowałam Kingę do zmian w pokoju i udowodniłam, że wcale nie musi przy tym sięgać po zaskórniaki 😉 Powodzenia!
Jestem bardzo ciekawa, co sądzisz o tym projekcie. Udało mi się znaleźć wspólny mianownik? Ja uważam, że tak! 🙂
Jeśli spodobał Ci się ten wpis, koniecznie odwiedź inne posty z tej serii: