Jak dobierać kolory, by optycznie powiększyć małe mieszkanie?

Komunikat dla wszystkich posiadaczy małych mieszkań:
Proszę się rozsiąść wygodnie, zrobić sobie kawę albo herbatę i zagłębić w kolejny post przygotowany specjalnie dla Was.
Postanowiłam zagłębić się trochę w temat kolorów. To najpotężniejsze narzędzie w walce z małym metrażem. Nie jest żadną tajemnicą, że im wnętrze jaśniejsze, tym większe się wydaje. Ale co jeszcze możesz zrobić ze swoim małym mieszkaniem, oprócz wymalowania go na biało?

SERIA MAŁE MIESZKANIE – dla wszystkich tych, dla których nie liczy się rozmiar 😉

Jasne/ciemne, ciepłe/zimne
Na samym początku warto wspomnieć o tym, jak konkretne grupy kolorów wpływają na odbiór wnętrza. Jasne barwy powiększają optycznie pokój, ciemne – pomniejszają. To jasne. Okazuje się jednak, że temperatura koloru również ma wpływ na postrzeganie wnętrza. Ciepłe kolory, odbierane przez nas jako przytulne i miłe, sprawiają, że ściany zaczynają się do siebie przytulać i całe pomieszczenie optycznie się pomniejsza. Zwróć uwagę na latynoskie salony lub przedpokoje – zwykle w całości wymalowane są na żółto lub pomarańczowo – mimo, że nie są to ciemne kolory, te pomieszczenia wydają się dużo mniejsze, niż są w rzeczywistości.

Chłodne odcienie mają natomiast magiczną umiejętność odsuwania od siebie ścian. I tu kolejna niespodzianka – w malutkim pokoju lepszy efekt możesz uzyskać malując ściany na delikatny błękit lub seledyn, niż na biało. Zimne kolory dają wnętrzu “oddech” i są przyjemniejsze zarówno dla oczu jak i nastroju. Nie raz pewnie słyszałaś, że zieleń uspokaja a niebieski pomaga się zrelaksować – to nie są prawdy pochodzące od telewizyjnych wróżek – tak rzeczywiście jest. I między innymi właśnie dlatego będziesz się czuła spokojniejsza, bo ściany nie będą Ci się walić na głowę.

Wbrew temu, co piszą tanie babskie czasopisma, ciemne barwy nie są zarezerwowane wyłącznie dla posiadaczy wielkich apartamentów z widokiem na rzekę. Umiejętne użycie butelkowej zieleni, granatu, czy nawet czerni w małym pomieszczeniu potrafi świetnie poprawić jego proporcje i wytworzyć głębię, która, nie da się ukryć – w takich wnętrzach po prostu istnieje.
Zmień kształt pokoju bez rozwalania ścian
Wielu właścicieli małych mieszkań boryka się z problemem wąskich kiszkowatych pokoi i korytarzy. Żeby choć trochę poprawić proporcje wnętrza, warto pomalować krótsze ściany na ciepły lub ciemny kolor – w ten sposób optycznie przysuną się one do siebie i całe pomieszczenie nabierze lepszego wyglądu. Efekt wzmocni również ciemna lamperia albo motyw pasów – poziome linie zrobią wąskiemu wnętrzu naprawdę dobrze. 
Wspomniałam wcześniej o głębi – ciemne kolory rewelacyjnie nadają się do, uwaga – POWIĘKSZANIA wnętrz. Już tłumaczę. Wnęka pomalowana na czarno wyda się głębsza, niż w rzeczywistości jest. Podobnie sytuacja wygląda z jedną, akcentową ścianą – ciemny kolor za łóżkiem lub kanapą sprawi, że wnętrze wyda się bardziej przestronne! To zupełna odwrotność tego, co od zawsze wpajają nam magazyny wnętrzarskie, ale tak właśnie jest. Możesz to zauważyć w wielu moich projektach, ponieważ często używam tego tricku. 

Światło słoneczne czyli największy skurczybyk w sklepie z farbami
Podczas procesu dobierania kolorów ogromnie ważna jest kwestia światła. Te same odcienie będą wyglądały zupełnie inaczej w pomieszczeniu o ekspozycji południowej, niż w takim, którego okna wychodzą na północ. Pokoje południowe i zachodnie są zwykle oświetlane światłem ciepłym – o żółtawym zabarwieniu, dlatego wszystkie kolory – bez znaczenia, czy na ścianach, czy meblach – będą również zabarwione na taki odcień. Możesz się zdziwić, kiedy okaże się, że pieczołowicie wybierany błękit zacznie wpadać w brudnawą zieleń a delikatny pomarańcz zaświeci jak żarówka.  Do wnętrz o ekspozycji południowej wybieraj więc odcień o ton chłodniejszy, niż Ci się wydaje. W popołudniowym słońcu będzie wyglądał idealnie.

Dokładnie odwrotnie wygląda kwestia wnętrz północnych i wschodnich. Tam dociera zwykle światło chłodne, o lekko niebieskim, sinawym zabarwieniu, przez co czerwień staje się bardziej fioletowa, zieleń – turkusowa, a biel smutna i zimna jak na sali operacyjnej. W takich pomieszczeniach koniecznie wybieraj cieplejsze odcienie, ale uważaj na mocne, nasycone kolory – zimne światło spowoduje, że będą wydawać się brudne i przytłaczające. To częsty błąd popełniany kilka – kilkanaście lat temu, kiedy do pokoi dziecięcych z małą ilością światła dowalało się kanarkowe albo pomarańczowe ściany. Dramat.

Wnętrza zachodnie i narożne leżą po środku skali i można przyjąć, że oświetlające je promienie mają neutralne, białe zabarwienie. Teoretycznie zatem kolor nie powinien zmieniać temperatury. Teoretycznie 😉 Bo jednak po południu i wieczorem przeważać będzie światło ciepłe – promienie zachodzącego słońca, a potem żarówki. Dlatego i w tych wnętrzach lepiej sprawdzą się chłodniejsze odcienie.

A w ogóle to najlepiej kupić próbki koloru w kilku odcieniach i wypróbować je w pomieszczeniu, w którym mają być użyte. Tak samo warto zrobić z próbką materiału obiciowego czy kawałkiem zasłony. Oświetlenie w sklepach ma się nijak do naturalnego światła dziennego i dopasowanie barw bez odniesienia jest jak kupowanie perfum bez wąchania. Albo szminki bez wypróbowania.

Chyba wiesz, o co mi chodzi.

Blink blink
Ze światłem wiąże się jeszcze jedna, ważna sprawa – wykończenie powierzchni. Farby satynowe optycznie powiększą przestrzeń – odbijające się od nich światło oświetli więcej zakamarków. Matowe kolory natomiast będą pomniejszały pokój, ale lepiej oddadzą faktyczny odcień koloru. I bądź tu mądry 😉 Ja zawsze polecam satynowe wykończenie przy jasnych barwach, za to matowe przy ciemnych – dzięki temu odbijające się światło nie zmienia zaplanowanego koloru według swojego widzimisię. 
Jednolita paleta 
I na sam koniec warto podkreślić – małe mieszkanie wymaga spójnej palety kolorystycznej. Jeśli w każdym pomieszczeniu zaplanujesz zupełnie inne kolory, jesteś skazana na porażkę. Co więcej – na taki luksus nie mogą sobie nawet pozwolić właściciele dużych mieszkań czy domów – utrzymanie harmonijnej kolorystyki to klucz do dobrze urządzonych wnętrz. I to wcale nie oznacza, że musisz zdecydować się na dwa kolory i nosić ze sobą wzornik NCS, żeby dopasowywać kolejne elementy.

Najłatwiejszą metodą jest wybranie jednego, neutralnego koloru wiodącego i dodawanie do niego różnych odcieni dopełniających. Główny kolor w małym mieszkaniu powinien być jasny – może to być biel, szarość, beż, błękit, mięta albo pudrowy róż. Opierając całość na tej jednej barwie, stworzysz spójne wnętrza, z których każde może mieć nieco inny charakter – w zależności od wybranego koloru dopełniającego. A tych, do cholery przecież może być mnóstwo.
No i wyszedł mi tasiemiec. A miało być zwięźle ¯_(ツ)_/¯

Dodaj komentarz

Close Menu