Zaprojektuj kąt do nauki, które Twoje dziecko będzie uwielbiać

Wiecie że do końca wakacji zostały tylko dwa tygodnie, nie?

W sensie – mnie to nic nie zmienia. Ale tym, którzy mają na stanie małolatów, to i owszem 😉 
Dlatego dziś post dedykowany wszystkim mamom i tatom, przed którymi trudny temat urządzenia kąta do nauki. Pomogę Wam stworzyć miejsce, do którego dzieciak będzie siadał z ochotą.

Przynajmniej przez pierwszy miesiąc.


Miejsce
W amerykańskich serialach dzieci grzecznie odrabiają lekcje przy stole w jadalni lub przy barku śniadaniowym, podczas gdy mama miesza w garnku obiad. Niestety, realia są takie, że w miejscu gdzie dużo się dzieje, ciężko jest się maluchowi skupić. Dlatego niezbędne jest wygospodarowanie kąta do nauki. I nie bez powodu nazywa się go “kątem” – im bardziej wyodrębniony i odosobniony, tym łatwiej będzie się w nim uczyć.
Przyjęło się, że biurko powinno stać pod oknem, żeby zmaksymalizować dopływ światła dziennego. I to właściwie byłoby prawdą, gdyby nie fakt, że w naszej szerokości geograficznej w większej części roku szkolnego światło dzienne kończy się po południu, czyli wtedy, kiedy większość dzieciaków kończy obiad i siada do lekcji. Moim zdaniem upychanie na siłę biurka pod okno nie ma większego sensu. Jeśli masz miejsce – to pewnie. Jeśli natomiast zupełnie nie pasuje Ci to do koncepcji, to nie ma się co upierać.

Tym, którym zależy na dopływie światła dziennego powiem tylko, że zdecydowanie lepiej będzie ustawić biurko bokiem do okna. Dlaczego? Ponieważ światło wpadające do pokoju może razić po oczach, a widok za oknem – rozpraszać. Biurko postaw tak, żeby dziecko pisząc, nie zasłaniało sobie światła (praworęczni mają okno po lewej stronie, leworęczni – po prawej). Ta sama zasada tyczy się oświetlenia sztucznego.

Dużo też mówi się o tym, żeby nie stawiać biurka tyłem do wejścia. Jest w tym sporo racji – maluch nie widzi wtedy osoby wchodzącej do pokoju, przez co będzie się rozpraszać, zaglądając co chwila przez ramię. Może też zwyczajnie się wystraszyć, kiedy podejdziesz zerknąć jak sobie radzi.
Zasad jest kilka, ale wiesz co? Warto wziąć pod uwagę indywidualne preferencje Twojego dziecka. Ja zawsze chciałam mieć biurko bezpośrednio pod oknem (udało mi się to dopiero teraz, kiedy mam dwadzieścia kilka lat) i zupełnie nie przeszkadzają mi wpadające światło i widok – wręcz przeciwnie – pobudzają mnie do działania. Jeśli więc małolat upiera się nad jakimś ustawieniem, daj mu je wypróbować i zobacz, jak wpłynie na jego skupienie i wyniki w nauce. To naprawdę potrafi sporo zmienić!

Biurko
Wygodne biurko to już połowa sukcesu. Nie może być za małe – jego szerokość nie powinna być mniejsza niż 120cm (przy komputerze stacjonarnym – 150cm), a głębokość musi sięgać 60cm. Jeśli ustawienie na to pozwala, warto rozważyć biurko narożne – nie zajmuje dużo więcej miejsca, a jego blat jest sporo większy. Jest jeszcze jedna rzecz – choć może Ci się wydawać, że to zupełnie nie ma znaczenia, ważny jest materiał, z jakiego zrobiony jest blat. Najwygodniej siedzi się przy blacie drewnianym lub z płyty. To proste – jest ciepły w dotyku i, mówiąc wprost – nie przykleja się do przedramion. Blaty szklane, metalowe i z tworzywa są pod tym względem dużo, dużo gorsze. Nie warto.


Jeśli chodzi o wysokość biurka, to zależy ono oczywiście od wzrostu Twojego dziecka. Ten wymiar waha się od 50 do 75cm. Dokładne wysokości stolików zależne od wieku znajdziesz w moim poradniku o najważniejszych wymiarach, dostępnym dla wszystkich subskrybentów newslettera. Zapisać możesz się w poniższym okienku!

Jeśli nie chcesz kupować biurka, z którego Twoja pociecha wyrośnie za dwa lata, możesz zdecydować się na model o zmiennej wysokości blatu. Takie biurko możesz dostać na przykład w IKEA. Innym dobrym rozwiązaniem jest kupno biurka o “dorosłej” wysokości i dopasowanie do niego wyższego krzesełka i podpórki na nogi. Maluchowi będzie wygodnie, a Twój portfel nie ucierpi. 

Krzesło
To ta druga połowa sukcesu. Wygodne krzesło do biurka jest jak mistyczny kwiat paproci – wszyscy wiedzą że istnieje, ale nikt go jeszcze nie widział. Nie ma co się oszukiwać – po dłuższym czasie nawet najwygodniejsze krzesło z sieciówki przyprawi Cię o ból tyłka. Z drugiej strony, moim zdaniem nie warto inwestować w fotel za grube tysiaki, bo dzieciak i tak tylko się na nim pokręci, a potem wstanie i pójdzie się bawić na podłodze. Także ten.

W ogóle nie jestem za tymi obrotowymi, jeżdżącymi krzesłami – według mnie rozpraszają uwagę i zapraszają do zabawy, zamiast pomóc w nauce. Dużo lepiej zainwestować w stabilne krzesło, które będzie podpierać plecy, a przy dłuższych posiedzeniach – także łokcie.

Najważniejsze, żeby siedząc, maluch przyjmował dobrą postawę. Kolana powinny być zgięte pod kątem 90 stopni, stopy oparte na podłodze – nie dyndające w powietrzu. Najprościej jest to osiągnąć za pomocą krzesła z regulowaną wysokością i podstawki pod stopy. Mam nadzieję, że małolat doceni Twoje starania i nie wyrośnie na takiego dewianta jak ja, co to zawsze musi mieć nogi gdzieś w powietrzu, ewentualnie zawinięte w dorodnego precla 😉
Światło
Ogarnęliśmy już kwestię światła dziennego, a co ze sztucznym? W końcu nie ma co się oszukiwać – zimą to głównie ono oświetla miejsce do nauki. Najlepszym rozwiązaniem jest oczywiście lampka z regulowanym kątem padania światła (nie tylko z regulacją klosza, ale i ramienia) – poradzi sobie z oświetleniem zarówno zeszytu z wypracowaniem, klawiatury laptopa, jak i dużego brystolu z plakatem na przyrodę. Poniżej zebrałam kilka modeli, które znakomicie poradzą sobie z tym zadaniem.

Lampka FORSÅ IKEA 59,99zł | Lampka TERTIAL IKEA 39,99zł | Lampka ERNST JYSK 55zł

Pro tip – jeśli na blacie biurka jest mało miejsca, wybierz kinkiet ścienny lub po prostu lampę stojącą, ustawioną obok biurka. Sprawdzą się tak samo dobrze, a nie będą dodatkowo zmniejszać dostępnej przestrzeni.
Organizacja
Nie ma co ukrywać – biurko z jedną książką na blacie istnieje tylko w świecie seriali i stockowych zdjęć. Zwykle wokół miejsca pracy walają się sterty podręczników i zeszytów, ołówki, gumki, farbki, ładowarki, zakreślacze, kserówki… Trzeba to jakoś ogarnąć!
Dla dziecka, najlepszym rozwiązaniem jest biurko z miejscem do przechowywania. Designerskie biureczka na koziołkach zostawmy studentom i blogerom (ha!) – maluch potrzebuje skrytek na kartkówki z czerwoną dwóją, zapas brokatowych długopisów i samoprzylepnych karteczek. Najlepiej sprawdzą się szuflady – ich zawartość widać z pozycji siedzącej i dużo łatwiej jest utrzymać w nich porządek. Szafka z drzwiczkami jest mniej poręczna – żeby znaleźć coś na dolnej półce, trzeba paść na kolana.
Oprócz szuflad, przydadzą się też regały lub półki, najlepiej w odległości, która pozwala na sięgnięcie ręką bez wstawania z fotela. Zaplanuj je jednak z głową – nie za dużo, żeby uniknąć ustawiania na nich zabawek, które potem będą rozpraszały uwagę. 

Według mnie, w kąciku do nauki niezbędne są:
  • lampka,
  • kubeczek lub pojemnik na długopisy,
  • miejsce na karteczki lub notesy,
  • zegarek (dzięki temu unikniesz dopytywania, czy już minęło 15 minut na powtarzanie tabliczki mnożenia…),
  • tablica korkowa lub magnetyczna,
  • coś zielonego (naukowcy już dawno przyznali, że patrzenie na zieleń pomaga odpocząć oczom – warto wpajać ten nawyk od najmłodszych lat 🙂
Ach, no i jeszcze jedna sprawa. Im większe dziecko, tym częściej będzie korzystało z laptopa – pomyśl o tym już teraz i zaplanuj wygodne miejsce na przedłużacz, do którego będzie można wpiąć lampkę, zasilacz, ładowarkę do telefonu i wszystkie inne elektroniczne “przydasie”. Najlepiej sprawdzi się pokazywany już kiedyś przeze mnie koszyczek pod biurkiem lub bezpośrednie przymocowanie listwy do boku lub dołu blatu.
Kolor
Prawdopodobnie o tym nie wiesz, ale kolorem ściany możesz podnieść wyniki w nauce swojej pociechy! No… Może nie dosłownie, ale niektóre barwy pozytywnie wpływają na koncentrację i sprzyjają atmosferze nauki. To przecież nie przypadek, że większość klas pomalowana jest na niebiesko, zielono albo żółto 😉 Błękity i zielenie uspokajają i ułatwiają koncentrację. Żółty i pomarańczowy pobudzają kreatywność i sprzyjają logicznemu myśleniu. Indygo świetnie wpływa na motywację. To niesamowite, jak zwykłe przemalowanie ściany lub zmiana koloru biurka potrafi wpłynąć na umysł człowieka!
Styl
Kąt do nauki nie powinien oczywiście za mocno odstawać od reszty pokoju (stanowi w końcu nieodzowną całość życia dziecka), warto jednak uderzać w minimalizm. Im mniej elementów, i drobiazgów, które rozpraszają uwagę, tym lepiej. Tablice inspiracji, ścienne galerie i wnętrza wyjęte z pinteresta pozostawmy tam, gdzie ich miejsce – w internecie. Zadbaj przede wszystkim o komfort swojego malucha.

Z drugiej jednak strony, nie powinnaś być zbyt zaborcza – pozwól dziecku wybrać lampkę lub kolor krzesła. Dzięki temu chętniej będzie później z nich korzystać. Wiesz, ze mnie żaden psycholog, ale mimo wszystko pamiętam siebie z czasów szkolnych – głupio było mi narzekać na biurko, które sama wybrałam 😉
Mam nadzieję, że ten post pomoże Ci zaplanować wygodny i ładny kąt do nauki. Powodzenia! 🙂

Dodaj komentarz

Close Menu