Zalety i wady mieszkania w kamienicy

Witam po długiej przerwie!
Niestety, uczelniane sprawy przejęły kontrolę nad moim czasem. Ci z was, którzy śledzą mojego instagrama wiedzą, co było na rzeczy…

Na szczęście zdobyłam już trzy pierwsze literki przed nazwiskiem i mogę z czystym sumieniem powrócić do zwykłego planu dnia. Dzisiaj przygotowałam dla was tekst nie do końca wnętrzarski, ale jak najbardziej z mieszkaniami związany. 

Kamienice są tematem zdecydowanie kontrowersyjnym. Niektórzy kojarzą je jedynie z zapachem wilgoci i odwiedzinami u babci, inni widzą w nich ogromny potencjał. Przedstawiam zatem (nieco subiektywne) zestawienie zalet i wad mieszkań w kamienicy.

Zalety

Jedną z największych zalet kamienic jest położenie. Zlokalizowane są one zazwyczaj w centrum miasta. Jest to rewelacyjne miejsce dla ludzi, którzy lubią mieć wszędzie blisko. Knajpy, galerie handlowe, kina – wszystko to na wyciągnięcie ręki. Nie ma też problemu z dostaniem się w dalsze części miasta, bo komunikację miejską mamy pod nosem.

Źródło: Weheartit

No dobra, ale co z samym mieszkaniem? Lokalizacja to przecież nie wszystko. Kamienice mają jedną wspólną cechę – wszystkie mieszkania mają co najmniej 3 metry wysokości. Jest to zarówno zaleta, jak i wada, ale po kolei. W wysokim pokoju możemy zbudować antresolę, zyskując przy tym mnóstwo nowej przestrzeni, choćby do spania. Szafa lub półki do sufitu dadzą nam wiele miejsca na przechowywanie ubrań, butów lub książek. Zyskujemy dodatkowe metry kwadratowe, bez powiększania lokum o kolejny pokój.

Swoją drogą, mieszkania w kamienicach zazwyczaj są całkiem spore. Średnia ich wielkość to 70 metrów kwadratowych, co przy klitkach w wielkiej płycie jest przecież ogromną przestrzenią. Nawet kawalerka w kamienicy liczy sobie średnio 40 metrów. W żaden sposób nie można ich porównać do pudełek po butach z lat dziewięćdziesiątych. Mieszkania w starym budownictwie są także niezwykle ustawne. Żadnych ślepych kuchni, żadnych łazienek 2 na 2 metry. Oczywiście, oryginalne plany są raczej “staromodne”. Nie doszukamy się aneksów kuchennych, salonów łazienkowych ani otwartych przestrzeni. Na szczęście zawsze mamy jakieś pole do manewru, bo niektóre ściany można wyburzyć lub przesunąć.

Źródło: Pinterest
Istotną zaletą starego budownictwa jest grubość ścian. Zimą sprawia, że mieszkanie wolniej się wyziębia, latem natomiast przynosi upragniony chłód. Każdy, kto w upalny dzień wszedł na klatkę w kamienicy wie, o czym mówię 😉 Z reguły mieszkania w kamienicach są także dobrze wygłuszone (choć nie zawsze, u mnie słychać każde kaszlnięcie sąsiadki). Plusem jest też doświetlenie mieszkań. Bo wiecie – kiedyś zwracało się uwagę na warunki fizjograficzne, które przecież są naprawdę ważne (tak, tak, przemawia przeze mnie wewnętrzny urbanista). Nie bez powodu więc kamienice ustawione są zwykle tak, by pokoje dzienne miały okna od południa, lub południowego zachodu, a kuchnie od wschodu. Nie można też zapomnieć o tym, że okna w starym budownictwie są dużo wyższe. I piękniejsze. I ogólnie, jakieś takie lepsze.

A teraz zagadka – co posiadają mieszkańcy kamienic, a czego nie mają zwolennicy nowych mieszkań? Odpowiedź jest bardzo prosta – strych. Niekiedy trochę przerażający lub mroczny, czasami świeżo odremontowany, zawsze jednak przydatny. Bo jakże to miło, kiedy można wynieść pranie na strych i nie ozdabiać mieszkania suszarką z mokrymi gaciami? Piwniczne suszarnie nigdy też nie będą miały tego klimatu, co strych. Niesamowita atmosfera utrzymuje się jednak nie tylko na ostatnim piętrze, lecz w całym budynku. Kamienice mają duszę. Opowiadają historie, których były świadkiem, przez swoje nadgryzione zębem czasu elewacje i dachówki. I owszem, czasem ten czas daje się we znaki przez niewyremontowane klatki schodowe i obskurne piwnice. Ale nowe obiekty nie mają tego charakteru, który istnieje w kamienicach. Nie i kropka.

Źródło: metro.gazeta.pl

Jest jeszcze pewna sprawa, którą zauważyłam właśnie po przeprowadzce do kamienicy. Sąsiedzi. Tu nikt nie czmycha do mieszkania, bo słyszy kroki na klatce. Przeciwnie – rozwijają się rozmowy. Każdemu mówi się dzień dobry. Już w pierwszych dniach znaliśmy kilkoro sąsiadów! Wiem, że to pewnie potrafi być uciążliwe. Jednak buduje się jakaś taka malutka społeczność i nie jest mi głupio zapukać w drzwi obok i zapytać, czy sąsiedzi przypadkiem też nie mają wody, czy to my zapomnieliśmy zapłacić rachunek.

Ale zaraz, zaraz, miało nie być tylko o zaletach, choć przestrzegałam, że będzie nieco subiektywnie. A więc…

Wady

Choć wydawałoby się, że za nami czas wspólnych wejść, toalet i pobrań wody, okazuje się, że wcale nie jest to takim rzadkim zjawiskiem. Niekiedy nawet liczniki wody są wspólne, a rachunki dzielone są na ilość mieszkań, po równo. Wydaje się to niemożliwe, ale ludzie mieszkają w takich warunkach. Wszelkie usprawnienia muszą być organizowane na własny koszt, co sprawia, że zwykły zjadacz chleba nie jest sobie w stanie na nie pozwolić. 
Niestety, w związku z tym, że kamienice są budynkami wiekowymi, często mieszkania wymagają gruntownego remontu. Na liście do wymiany znajdują się instalacje, okna, drzwi wewnętrzne i zewnętrzne, czasem trzeba też zbijać tynki… To generuje naprawdę duże koszty, które moglibyśmy włożyć w dekorowanie nowego lokum na strzeżonym osiedlu. Tak naprawdę nawet niewielkie remonty mieszkania w kamienicy są droższe. Weźmy pod lupę malowanie ścian – wypadałoby położyć podkład przeciwgrzybiczy (ściany zwykle są zawilgocone), dwie warstwy farby, przy czym pamiętajmy, że mieszkanie jest półtora raza wyższe, niż standardowe. Nie da się ukryć, poczujemy to w kieszeni. Nie możemy zapomnieć ze wszelkie remonty ingerujące w wygląd zewnętrzny (lub zabytkowe elementy) muszą być uzgodnione z Konserwatorem Zabytków. 
Przy zbieraniu informacji do dzisiejszego tematu nie dało się nie zauważyć, że dużą przeszkodą do kupienia czy wynajęcia mieszkania w kamienicy jest kwestia ogrzewania. Mało które budynki są podłączone do sieci miejskiego ogrzewania, co generuje kolejne koszty dla mieszkańców. Po pierwsze – ogrzewanie elektryczne lub gazowe zawsze jest droższe od miejskiego. Ogrzewanie piecem kaflowym lub kominkiem – wymagające w obsłudze i niewygodne. Dodajmy do tego fakt, że wysokie mieszkanie trudniej jest ogrzać. A więc sezon zimowy dla mieszkańców kamienic jest zawsze okresem ciężkim. Muszę tu jednak przyznać, że spotkałam się z budynkami podłączonymi do miejskiej sieci, i to na wrocławskim trójkącie 😉

Źródło: wdomumarty.blogspot.com

Lokalizacja, którą uznałam za dużą zaletę kamienic może także przysporzyć trochę problemów. Pierwszym z nich jest niewielka liczba miejsc parkingowych. Codziennie wieczorem rozgrywają się wyścigi, kto pierwszy zajmie najlepsze miejsca pod samą bramą, kto natomiast będzie musiał iść pół kilometra do domu. Prawdą jest jednak, że nie tylko strefy śródmiejskie mają ten problem. Aktualne zapotrzebowanie na miejsca parkingowe kilkukrotnie przewyższa plany z kilkudziesięciu lat wstecz, co doskonale widać na większości osiedli z lat 80, 90 czy nawet z roku 2000. Zmieniły się także wymogi dotyczące wysokości budynków. Teraz, aby budynek nie musiał posiadać windy, może mieć maksymalnie 3 lub 4 piętra (czwarte jest wtedy drugim piętrem dwukondygnacyjnego mieszkania). Niestety, w czasach kiedy budowano kamienice takich warunków nie było, więc musimy się wspinać po schodach, czasem nawet na piąte piętro.

Źródło: wrocław.gazeta.pl

Na koniec chciałabym jeszcze wspomnieć o względach czysto estetycznych. Nowe budownictwo przyzwyczaiło nas do instalacji biegnących w ścianach, liczników sprytnie schowanych w zabudowanych ściankach, odpływu z pralki biegnącego prosto do rury kanałowej. Niestety! W kamienicach możemy pomarzyć o takich luksusach. Większość instalacji biegnie na zewnątrz ściany (mowa tu o rurach z wodą czy gazem), liczniki upiększają ściany w przedpokoju, a kable ciągną się przy podłodze. To wszystko oczywiście jest do zakrycia, należy się jednak zastanowić, czy nie warto najpierw całej instalacji wymienić. Może się bowiem okazać że na kilka dni po gruntownym remoncie łazienki, będziemy zmuszeni do rozbierania misternego zabudowania wanny, bo po prostu wybije nam stara rura. 

Jak bardzo obiektywna nie starałabym się być, bez problemu możecie odgadnąć po której jestem stronie. Robiąc małe przygotowania do tego posta pytałam znajomych mieszkających w kamienicach, jakie wady widzą – bo z zaletami nie miałam najmniejszego problemu. Jak mogliście się już zorientować, aktualnie mieszkam w kamienicy. Jasne, mieszkanie ma sporo wad – doskonale słychać sąsiadów (nas w takim razie oczywiście też…), junkers na gorącą wodę świruje, a wielka rura biegnąca przez szerokość łazienki doprowadza mój zmysł estetyczny do szaleństwa. Nie będziemy go remontować, bo to mieszkanie wynajmowane. Jednak kiedyś, jak już będę chciała osiąść na swoim, to poważnie rozważę pomysł kupna lokum w kamienicy. Ze względu na wszystkie jego zalety, i pomimo wad, z którymi można przecież walczyć 🙂

Ten post ma jeden komentarz

  1. Piękny tekst. Cudownie się czyta :). Aktualnie kupiłam mieszkanie w kamienicy i wszystko się zgadza. Jesteśmy właśnie przed remontem i czuję dokładnie to co piszesz. Kamienice to cudowne miejsce na ziemi :)))

Dodaj komentarz

Close Menu