Łatwe kwiatki

W ostatnich czasach życie przeciętnego Kowalskiego zdecydowanie przyspieszyło. Natłok obowiązków nie pozwala na świadomy wybór slow life, robienie przetworów i uprawianie ogródka. Czasem nie wystarcza czasu nawet na podlanie kwiatków na parapecie. Z tego właśnie powodu chciałabym wam dzisiaj przedstawić kilka roślin, które pozostawione same sobie nawet na dwa tygodnie przetrwają bez większych usterek 😉

Jakie kryteria brałam pod uwagę, robiąc to zestawienie? Przede wszystkim pojawiają się tu kwiaty, które nie wymagają regularnego podlewania. Nie jest im straszny tydzień czy dwa bez wody. Wybrałam te rośliny, które nie potrzebują specjalnego stanowiska (dużo światła, lub przeciwnie – dużo cienia), aby można je było stawiać na dowolnie zwróconym parapecie. Mam nadzieję, że jeśli nawet nie kupicie takich kwiatów sobie, to będziecie mogli przytargać je na parapetówkę do swoich znajomych i być pewni, że przy następnych odwiedzinach znów je zobaczycie 😉

Aloes

Źródło: Pinterest
Na początek roślina lecznicza, która oprócz tego, że jest bardzo łatwa w uprawie, może pomóc w różnych dolegliwościach. Aloe Vera, bo taka jest jej pełna nazwa jest sukulentem liściowym, o grubych, szpiczastych, pokrytych małymi kolcami liściach. Kwiat woli jasne miejsca, więc idealnym stanowiskiem dla niego będzie parapet. Dodatkowo zupełnie nie przeszkadza mu suche powietrze, więc może cała zimę stać przy kaloryferze. Latem powinien być podlewany raz na tydzień, natomiast zimą jest w stanie wytrzymać bez wody nawet miesiąc. Wspomniałam o tym, że jest to roślina lecznicza – pewnie nie raz spotkaliście się z nią w składzie kosmetyków lub leków, ponieważ jej miąższ ma działanie przeciwzapalne i przeciwbakteryjne.

Zamia

Źródło: Pinterest
Zamioculas, lub Zamia to jeden z najbardziej wytrwałych kwiatów. Jej okrągłe liście osadzone są na długich łodygach. Taki wygląd powoduje, że roślina bardzo dobrze pasuje do nowoczesnych mieszkań i biur. Woli zacienione miejsca, niż pełne słońce, ale jest wytrzymała. Zamia nie musi być często podlewana, nawet dwa tygodnie bez wody nie zrobią jej krzywdy. W zasadzie lepiej jest ją przesuszyć, niż przelać. Z tego samego powodu najlepiej postawić ją w doniczce z podstawką, żeby móc usunąć nadmiar wody po podlewaniu. Jest pewne ale – żeby wypuszczała nowe pędy  potrzebuje sporej doniczki, trzeba ją więc raz na jakiś czas przesadzić. Nie częściej jednak niż co rok (lub dwa lata)  a więc jest to mało kłopotliwe 😉

Dracena obrzeżona

Źródło: Pinterest
Ta roślina stoi w mojej kuchni. Można o niej zapomnieć na tydzień, a ona zupełnie się tym nie przejmie 😉 Posiada grzywę wąskich, ciemnozielonych liści, osadzonych na cienkim pniu. Dracena lubi jasne pomieszczenia, latem powinno się ją podlewać do dwóch razy w tygodniu, zimą raz, albo i rzadziej. Fajnie też jest spryskiwać jej liście wodą, ale to już zadanie dla mniej zabieganych 😉 Ma jednak pewną wadę – bardzo smakuje kotom. Jeśli więc jesteście posiadaczem mruczka, to tej rośliny nie polecam. Ja swoją dracenę dostałam w spadku od mamy, bo jej kot strasznie ją maltretował. Niestety, okazało się że Gruszka też zainteresowała się kwiatkiem, więc teraz musi stać na lodówce, poza zasięgiem kocich łapek.

Wężownica

Źródło: Pinterest
Zwana Sansewierią a także językiem teściowej 😉 Roślina ma długie, strzeliste liście, które pionowo wyrastają z doniczki. Także niezwykle odporna na przesuszanie, jednak podobnie jak w przypadku Zamii – należy uważać na przelanie, bo może zacząć gnić. Wężownica lubi słoneczne parapety, ale tak naprawdę można ją postawić w dowolnym miejscu. Rośnie wszędzie tam, gdzie inne rośliny nie chcą – na korytarzach, halach, w pomieszczeniach z zanieczyszczonym powietrzem. Słowem – roślina pewniak.

Kaktusy i sukulenty

Źródło: Pinterest
Na koniec klasyka gatunku – kup i zapomnij na miesiąc. Jedyne, czego te rośliny potrzebują, to doniczki z drenażem, żeby nadmiar wody miał szansę z niej wypłynąć. Rosną w każdych warunkach, najlepiej jednak w słonecznych miejscach. Kaktusy lubią też latem zostać wyniesione na balkon, albo taras. W okresie wegetacyjnym, czyli od października do marca, możemy w zasadzie zapomnieć o roślinach – nie musimy podlewać ich wcale. To dopiero wygoda! 
Mam nadzieję, że przybliżyłam wam trochę te kilka gatunków i że zachęciłam was do eksperymentów. Musicie wiedzieć, ze ogrodniczka ze mnie żadna, nawet papryczka i bazylia zdycha na moim parapecie. Tak czy inaczej – rośliny we wnętrzach zawsze wprowadzają miły, domowy klimat, a więc warto spróbować, zaczynając od tych najłatwiejszych 🙂

Dodaj komentarz

Close Menu