Powód mojego urlopu, czyli jak spełniłam swoje marzenie

Kilka dni temu wrzuciłam na facebooka info, że wybieram się na urlop.

Teraz wreszcie mogę zdradzić, skąd to wolne i co właściwie się wydarzyło.
A więc, to już oficjalne – wyprowadziliśmy się na Kanary!

Skąd taki plan?
Zimą zeszłego roku pierwszy raz przylecieliśmy na Gran Canarię. Od pierwszego dnia towarzyszyło mi uczucie, że to jest TO miejsce. Pomysł kiełkował w mojej głowie, ale początkowo wydawał się zupełnie szalony: nie znaliśmy tu nikogo, nie mieliśmy żadnego punktu zaczepienia, a po hiszpańsku potrafiliśmy jedynie zamówić piwo. Z drugiej strony, ta myśl nie chciała dać mi spokoju – zakochałam się w tutejszym klimacie, sposobie życia i niesamowitych zachodach słońca. Wiedziałam, że jeśli odpuszczę, będę bardzo tego żałować.

W maju, podczas wyjazdu do Anglii, postanowiliśmy, że musimy dać temu szansę. I właśnie wtedy zaczął się etap wielkich przygotowań.
Jak ogarnąć taki wyjazd?
Generalnie, na początku był jeden wielki kocioł. Musieliśmy podzielić przygotowania na wiele małych kawałeczków, bo ogrom przedsięwzięcia kompletnie nas przytłaczał. Szczęśliwie, nie musieliśmy szukać pracy – nasze zawody pozwalają na pracę zdalną z dowolnego miejsca na ziemi. Musieliśmy za to znaleźć mieszkanie, loty, poczytać o prawodawstwie no i cóż… Zacząć się uczyć języka 😉
Samo kupienie biletów lotniczych było naprawdę dużym wyzwaniem, ze względu na to, że chcieliśmy, żeby Leon przyleciał tutaj z nami 🙂 Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej! To jednak spowodowało, że lista dostępnych przewoźników drastycznie się zmniejszyła. Okazuje się, że podróżowanie samolotem ze zwierzakiem jest mało popularne i bardzo kłopotliwe – ciężko znaleźć jednoznaczne informacje dotyczące wymagań linii lotniczych, badań weterynaryjnych i całej papierologii. Przewertowałam calutki internet po polsku, angielsku i hiszpańsku, i chyba tylko dzięki tej determinacji akcja na lotnisku przebiegła bez fakapu. Swoją drogą, myślę o tym, żeby zebrać wszystkie informacje w jednym miejscu – żeby ktoś, będąc w podobnej sytuacji miał choć trochę łatwiej. Ostatecznie zdecydowaliśmy się lecieć z Germanią, startując z Drezna – zależało nam na bezpośrednim locie na wyspę, żeby oszczędzić kociakowi dodatkowych godzin w transporterze. 
Ciekawym doświadczeniem było też spakowanie całego swojego życia w kilka walizek. Tak naprawdę, cały nasz bagaż możesz zobaczyć na zdjęciu powyżej – dwie duże torby na ciuchy, dokumenty i kable, podręczna walizka i plecak na elektronikę (a musisz wiedzieć, że programiści mają tego w cholerę), torba z laptopem i mój plecaczek z rzeczami na podróż. No i najważniejszy bagaż – Leon w swoim bolidzie 🙂 I tyle! Niektórym nie mieści się to w głowie, ale wszystkie moje ubrania zajmują dwie półki w szafie i kilka wieszaków. To świetne uczucie 😉
Co do mieszkania, cóż… Tu nie obyło się bez problemów. Dwa tygodnie przed planowanym wyjazdem, przylecieliśmy szukać mieszkania do wynajęcia. Niestety, mimo usilnych starań, całodziennych spacerów od agencji do agencji, nie udało się nam nic znaleźć. Głównie ze względu na kota – gdy tylko słyszano, że chcemy się wprowadzić ze zwierzakiem, praktycznie zamykano nam drzwi przed nosem. Drugą barierą był język (ja byłam już wtedy po półrocznym kursie, ale umówmy się – nie dało się ukryć, że jesteśmy gringos). Wróciliśmy z niczym. To był trudny moment – w Polsce wszystko było już przygotowane do wyjazdu zaplanowanego na koniec stycznia. Mieliśmy kupione bilety lotnicze i wypowiedzieliśmy wynajmowane we Wrocku mieszkanie. Wyjścia były dwa – lecieć i próbować znaleźć coś na miejscu, lub przebukować bilety i dać sobie więcej czasu. Jak dobrze, że wybraliśmy drugą opcję!
Ostatecznie udało nam się znaleźć mieszkanie przez serwis Airbnb. Mieliśmy trochę stracha, decydując się na mieszkanie na podstawie zdjęć, ale muszę przyznać, że jestem nim zachwycona! Jest świetnie zlokalizowane, bardzo wygodne i przeuroczo urządzone. Idealnie w naszym stylu! Kiedy trochę ochłoniemy, na pewno pokażę Ci kilka zdjęć.
Co teraz?
Kilkoro znajomych spytało mnie – co teraz? Jaki plan? A więc plan jest taki, żeby rozkoszować się nowym życiem na wyspie 🙂 Mam zamiar nauczyć się surfować, spędzać weekendy chodząc po górach, kąpać się w oceanie i korzystać z wszystkich możliwości, jakie dają Kanary. W kwestii zawodowej, niewiele się zmienia – na blogu nadal będą pojawiać się przydatne dla Ciebie posty (daj mi tylko z tydzień na ogarnięcie się w nowej rzeczywistości i powrót do regularnego pisania), a ja dalej będę projektować mieszkania – bo kocham to robić! A póki co… do końca tygodnia zasłużony urlop 🙂
Jeśli chcesz zobaczyć więcej zdjęć, zaglądaj na Instagram – tam dzielę się większą ilością prywaty ♡ Palmy, słońce i piękne widoki gwarantowane!
Do zobaczenia!

Dodaj komentarz

Close Menu