Kot i samolot cz. I – jak przygotować się do lotu z kotem?

Przy całej naszej przeprowadzce, jednym z najczęściej zadawanych pytań było: a co z Leonem? Komu go zostawicie? Co zrobicie z kotem?

No jak to co zrobimy? Zabierzemy ze sobą!
Głównym wyzwaniem był jednak transport. Przewiezienie kota samolotem nie jest tak łatwe, jak przewiezienie niemowlaka – bierzesz w nosidełko, wsiadasz na pokład i już. To zdecydowanie dłuższy proces. 
W związku z tym, że NIGDZIE nie znalazłam pełnej instrukcji dotyczącej przewozu zwierzęcia samolotem, postanowiłam napisać ją sama. I tak, wiem, że to blog wnętrzarski. Ale z drugiej strony, pisząc go na swoim podwórku wiem, że nie zginie – czego nie mogę być pewna, wrzucając poradnik na forum czy facebooka.

Poradnik podzieliłam na dwie części – w pierwszej znajdziesz informacje dotyczące wyboru linii, transportera, niezbędnych badań i szczepień. W drugim wpisie będziesz mogła przeczytać o tym, jak wygląda sama podróż i jak zabezpieczyć się przed ewentualnymi komplikacjami. 

Jeśli nie interesuje Cię ten temat – przeleć dalej. Ale pamiętaj o tym wpisie, jeśli ktoś z Twojej rodziny lub znajomych będzie stał przed podobnym problemem 🙂


Linie lotnicze
O ile po amerykańskiej stronie internetu można bez większego problemu znaleźć opinie o warunkach, w jakich przewożone są zwierzaki w różnych liniach lotniczych, tak polskie fora i strony właściwie milczą. Kilka zdań od kilkorga ludzi, które – wiesz jak jest – trzeba przepuścić przez odpowiedni filtr, to nie jest dobra podstawa do podejmowania jakichkolwiek decyzji.
Warto wiedzieć, że tanie linie – takie jak Ryanair czy Wizzair nie przewożą zwierząt (poza psami przewodnikami). I nie – nie dadzą sobie wmówić, że Twój york jest psem przewodnikiem. Połączeń trzeba wobec tego szukać u innych przewoźników. Transport zwierząt oferują między innymi LOT, KLM, Lufthansa i Germania – my zdecydowaliśmy się na tą ostatnią, ze względu na to, że oferowała bezpośrednie połączenie z Gran Canarią z pobliskiego Drezna. 

Chęć przewiezienia zwierzaka należy zgłosić linii lotniczej wcześniej (w Germanii do 72h przed wylotem), można to zrobić za pomocą maila lub telefonu. Przed rezerwacją swojego biletu napisałam maila z pytaniem, czy przewóz kota wybranym przez nas lotem będzie możliwy – na każdy kurs przewidziana jest bowiem określona liczba zwierząt i mimo że nie jest to jeszcze tak popularny sposób przewozu pupilów, lepiej dmuchać na zimne. Po kupieniu biletów i zgłoszeniu Leona otrzymaliśmy potwierdzenie “doklejone” do naszej rezerwacji.

Przewożąc zwierzaka masz do wyboru dwie opcje – zabrać go ze sobą na pokład, lub oddać do luku bagażowego. Każdy kotoświr powie Ci, żeby nigdy nie przewozić mruczka jako bagażu, bo jest to dla niego niebezpieczne. Ja natomiast powiem – to zależy 😉 Jedno i drugie rozwiązanie ma swoje wady i zalety.
Przewożąc zwierzaka w kabinie, masz go cały czas pod okiem (i pod stopami, o czym warto pamiętać). Nie oddajesz go w niczyje ręce, więc możesz być pewna, że jest dobrze traktowany, delikatnie odstawiany, czy w razie potrzeby uspokojony. Dodatkowo podczas lotu możesz dać mu pić lub jeść. Niestety, wiążą się z tym również niedogodności – jeśli Twój kot jest krzykaczem, to z pewnością inni pasażerowie dadzą Ci odczuć, że nie są z tego powodu zachwyceni.  Poza tym po pięciu godzinach lotu sama będziesz zmęczona. W kabinie do zwierzaka docierać będzie dużo więcej bodźców, co może potęgować jego stres. Problemem jest też to, że nie powinnaś wyjmować kota z transportera przez cały czas lotu – nawet jeśli ze stresu się zsika. 
A to może być średnio przyjemne zarówno dla kota, jak i dla Ciebie oraz reszty pasażerów.
Oddając zwierzaka do luku, nie musisz przejmować się tym, że będzie przeszkadzał. Ja wiem, że brzmi to jak pójście na łatwiznę, ale uważam, że zwierzak też może na tym zyskać – w luku bagażowym jest ciemno, nie ma tak wielu nowych zapachów i dźwięków. Oczywiście ma to swoje słabe strony – musisz zaufać obsłudze lotniska, a moment oddania kota w obce ręce jest naprawdę trudny (szczególnie kiedy widzisz, jak mocno jest zestresowany). Dodatkowo, dochodzi możliwość zgubienia go po drodze (o tym, jak starałam się tego uniknąć piszę w drugim poście), a także to, że w przypadku opóźnień, będzie siedział sam, na płycie lotniska lub w luku. 

Dezorientujące może być to, że każdy przewoźnik ma własne wymagania i obostrzenia dotyczące przewozu – głównie chodzi tu o wymiary transportera oraz wagę. Przed podjęciem ostatecznej decyzji koniecznie trzeba te wymagania sprawdzić! W większości linii maksymalna wysokość transportera wniesionego na pokład to 20 cm (musi się zmieścić pod siedzenie przed Tobą). To bardzo mało, zważywszy na to, ze zwierzę musi móc w nim stanąć i się obrócić. W naszym przypadku nie było możliwości wyboru – Leon jest za duży i za ciężki, by wziąć go na pokład samolotu (maksymalna waga zwierzaka z transporterem w Germanii to 6kg – nasz kot waży tyle sam, więc musiałabym go przewieźć w reklamówce). Przez długi czas spędzało mi to sen z powiek – i to dosłownie. Przewożenie zwierzaka w luku jest w internetach bardzo demonizowane – wiele osób straszy, że ciśnienie spada tam bardziej niż w kabinie i kot może zostać wywrócony na lewą stronę, inni mówią o zbyt niskiej temperaturze, a jeszcze inni – o tym, że transporterami się rzuca, lub nie zabezpiecza ich wystarczająco, przez co jeżdżą po całym luku. 
Nasze doświadczenia z Germanią są zupełnie inne – i choć bałam się niesamowicie, to muszę przyznać, że Leon został potraktowany przez obsługę lotniska naprawdę wzorowo. Ale o tym również przeczytasz w drugiej części poradnika.
Transport zwierzęcia oczywiście kosztuje dodatkowe pieniądze – niektóre linie każą zapłacić za to wcześniej, inne wymagają opłaty dopiero na lotnisku. Cena różni się w zależności od tego, czy przewozisz kota pod nogami, czy w luku, czasami zależy również od kierunku i długości lotu.
Warunki wwozu zwierząt do państwa
Ważny punkt! Przed podróżą koniecznie należy zapoznać się z warunkami wwozu zwierzęcia do danego Państwa. Ja wysłałam maila do konsulatu hiszpańskiego i otrzymałam ten dokument w mailu zwrotnym, co było dla mnie nie lada zaskoczeniem 😉 Znajdziesz tam wszystkie informacje dotyczące niezbędnych badań, szczepień i innych wymagań które musisz spełnić, żeby Twój kot mógł przejechać przez granicę. W każdym państwie konieczny jest paszport, chip, oraz szczepienie na wściekliznę. Reszta różni się w zależności od miejsca docelowego (ostrzejsze obostrzenia obejmują na przykład Anglię i Irlandię). Ważne, żeby zapoznać się z tym dokumentem odpowiednio wcześniej, żeby móc wszystkie wymagania zaplanować odpowiednio w czasie.
Weterynarz
Bez wizyty u weta się nie obejdzie. Minimum to dwie – pierwsza, by wyrobić paszport, zaczipować i zaszczepić zwierzaka. Paszport kosztuje ustawowo 100zł, koszt czipowania i szczepienia zależny jest od gabinetu. W paszporcie wpisuje się imię, rasę, datę urodzenia (zwierzęta poniżej trzeciego mięsiąca życia nie mogą podróżować samolotem), dane właściciela, wkleja się numer czipu i wpisuje datę szczepienia. Bardzo ważne – szczepienie musi odbyć się minimalnie 21 dni przed wylotem! Szczepienie ważne jest przez rok – czyli jeśli Twoje zwierzę było szczepione “kiedyś”, nie znaczy to, że ominie Cię ten krok.
Druga wizyta u weterynarza odbywa się tuż przed wyjazdem – do 48 godzin przed lotem. Głównym celem tego spotkania jest sprawdzenie, czy zwierzak jest zdolny do odbycia podróży. Potwierdzenie takiego badania również musi zostać wbite w paszport. W zależności od kierunku podróży, obowiązkowe może okazać się odpchlenie i odrobaczenie kota. Przewożąc Leona do Hiszpanii teoretycznie nie musieliśmy tego robić – jednak chcąc być ubezpieczonym na każdą ewentualność (lecieliśmy z Niemiec, a nie sprawdziliśmy wcześniej warunków przewozu do tego kraju), poprosiliśmy również o podanie preparatu na pchły i robaki. Pamiętaj, żeby przypilnować, żeby każda czynność została wpisana w paszport – na lotnisku nikt nie uwierzy Ci na słowo.
Nie trzeba chyba mówić, że jeśli zwierzak jest chory lub stary, lepiej nie ryzykować pogorszenia się jego stanu przez wystawianie go na tak stresującą sytuację, jaką jest lot. Przeprowadzenie badania to nie tylko pro-forma. Jeśli Leon miałby faktyczne przeciwwskazania do lotu, na pewno zostałby w Polsce z moją mamą.

Transporter

Ostatnia ważna sprawa – koci bolid. Nie może to być byle jaki transporter kupiony w markecie – musi spełniać wymogi transportu lotniczego (regulowane przepisami IATA –  Live Animals Regulations). Te obostrzenia sprawiają, że transporter robi się naprawdę fancy – montowane miseczki, które można wyjąć bez otwierania drzwiczek, zabezpieczone wejście, wentylacja, nieprzeciekające dno… Regulacje zakazują też używania metalowych klatek do transportu lotniczego. My zdecydowaliśmy się na Pet Cargo Cabrio i jesteśmy z tego wyboru bardzo zadowoleni. Jak pisałam wyżej – Leon to spory kot, więc zależało nam na dużym, porządnym transporterze, który zniesie jego wagę bez problemu.
Dobrym pomysłem jest zakup transportera na tyle wcześnie, by zwierzak mógł się do niego przed podróżą przyzwyczaić. My przynieśliśmy go do domu na 1,5 miesiąca przed wylotem i zostawiliśmy otwarty, w spokojnym miejscu. Niedługo później stał się ulubionym miejscem na popołudniową drzemkę 😉

Do transportera warto włożyć podkłady higieniczne (dostępne w aptekach albo sklepach zoologicznych) i swoją koszulkę – dzięki temu zwierzak będzie czuł znajomy zapach, a jeśli ze stresu popuści – nie będzie musiał siedzieć na mokrym posłaniu. Poza tym, im mniej przedmiotów, tym lepiej – żeby kot miał miejsce, by się schować, jeśli poczuje taką potrzebę.

O te wszystkie rzeczy należy zadbać przed lotem. Jeśli chcesz wiedzieć, jakie wyzwania czekają na Ciebie w dniu lotu, przejdź do drugiej części poradnika – tutaj!

Masz jakieś doświadczenia lub pytania dotyczące tego tematu? Koniecznie podziel się nimi w komentarzu – być może Twoje rozterki przydadzą się kolejnym osobom mierzącym się z tym tematem!

Dodaj komentarz

Close Menu