[KONKURS] 3 lata bloga!

Normalnie się wzruszyłam.
3 lata temu pierwszy raz nacisnęłam przycisk “publikuj” i wsiąkłam. 
Oczywiście, mieliśmy gorsze momenty, jak to w każdym związku. Problemy łóżkowe (przesiadywanie do późnych godzin nocnych nad wyglądem bloga), problemy w komunikacji (gdzie do cholery podziało się komentowanie?!)… Czasami obrażaliśmy się na siebie i następowały ciche dni. 
Ale ogólnie to mam wrażenie, że fajnie się dopełniamy. Ja i Blog. Blog i ja.
Dziś będzie trochę melancholijnie – ale warto zostać do końca. Zwyczaj mówi, że to jubilat dostaje prezenty, ale ja, przewrotnie, chcę dać dzisiaj coś od siebie 🙂 Będzie konkurs!

3 lata temu
Byłam studentką gospodarki przestrzennej, która w zasadzie od dzieciństwa marzyła o tym, żeby zostać architektem. Polibuda wymierzyła mi jednak nie jednego, a trzy policzki – trzykrotna próba dostania się na ten kierunek, ukończona fiaskiem. Postanowiłam, że czwartego nie będzie. Udawałam, że aż tak mi nie zależy.
Żeby dać Ci pełen ogląd na sprawę, muszę cofnąć się jeszcze kilka lat. Od zawsze uważałam się za umysł ścisły – mogłam rozwiązywać zadania z matmy, jednocześnie oglądając seriale. Całkiem inaczej było jednak z polskim – wypracowania zawsze przepisywałam od przyjaciółki na długiej przerwie, posiłkując się słownikiem synonimów, gdybyśmy przypadkiem obie zostały odpytane. Nie znosiłam pisać – zdania zupełnie mi się nie kleiły, gdzieś w środku gubiłam sens, a do tego bolała mnie ręka. Uważałam to za zupełnie zbędną w moim życiu umiejętność.
Aż do momentu pisania pracy inżynierskiej. Bo okazało się, że pisanie na temat, który mnie interesuje jest całkiem okej. Zdania jakoś lepiej wychodziły a ręka nie bolała, bo przecież pisałam na komputerze. Wtedy zaczął kiełkować pomysł na bloga. Oczywiście ostatni semestr studiów inżynierskich, jak dobrze się domyślasz, był idealnym momentem na dowalenie sobie kolejnego zajęcia.
2 lata temu
Miałam ze sto osób na fejsie i kompletnie zero pomysłu na to, jak to zmienić. To raczej ciemny etap blogowania – byłam za mądra, żeby myśleć, że w internecie wszystko robi się samo, a za durna, żeby zacząć o tym czytać i się uczyć. Więc błądziłam, kręciłam się w kółko i generalnie nie robiłam zbyt wiele dobrych dla bloga rzeczy. Zaczęłam jednak studiować na magisterce z architektury i pracować jako projektant kuchni – z czasem miało mi to bardzo ułatwić blogowanie. Ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam 😉

Rok temu
Zmieniłam nazwę bloga (jesu, ktoś jeszcze pamięta, jak blog nazywał się wcześniej? Totalny fakap), zaczęłam trochę lepiej planować to, co robię i w co wkładam wysiłek. Poczułam się też pewniej jako architekt – w końcu miałam już upragnione cztery literki przed nazwiskiem i dużo większe doświadczenie, niż na początku tej przygody. Zaczęłam zabierać się za trudniejsze tematy, pisać regularniej i planować posty. A pomyśleć, że kilka miesięcy wcześniej chciałam rzucić to w cholerę 😉
Teraz
Blog, który tak naprawdę został założony po to, żebym zmusiła siebie do regularnego zaglądania do świata architektury wnętrz, spowodował, że założyłam swoją firmę i od kilku miesięcy spełniam marzenie swojego dzieciństwa. W wielkim skrócie – tak właśnie było. To może wydawać się dziwne, ale do tej pory nie musiałam nigdzie się reklamować – moimi klientami są moi czytelnicy! Tak, Wy! Na dodatek chętnych jest tak dużo, że będę miała co robić przynajmniej do końca listopada. 

Moja misja
Bardzo nie lubię tego słowa, bo kojarzy mi się z zajęciami z przedsiębiorczości z liceum, gdzie musieliśmy wymyślać “misję i wizję”wyimaginowanej firmy, produkującej pączki czy inne deski do prasowania. Ale faktycznie mam w głowie pewną misję – myśl, według której pracuję. 
Chciałabym, żeby usługi architekta wnętrz zaczęły być postrzegane w ten sam sposób co usługi fryzjera, kosmetyczki, albo przewoźnika taksi. Niby możesz sam, ale… w sumie chyba lepiej nie. 

Chcę pokazać, że architekt to nie jest postrzelony artysta, który zrobi Ci z mieszkania muzeum sztuki współczesnej, ani snob, który nosi nos na wysokości sufitu podwieszanego. To osoba, która najpierw rozpozna Twoje potrzeby i preferencje a potem dopasuje pod nie Twoje mieszkanie. Ewentualnie podsunie ciekawe pomysły i wybije z głowy te naprawdę głupie. Nie będzie Cię do niczego zmuszać ani wciskać Ci nic na siłę i dopasuje styl do tego, co Ci się podoba.

Tak, czasem projektuję wnętrza, które kompletnie nie odpowiadają mojemu poczuciu estetyki. Czasami zmieniam kolor na życzenie klienta, choć uważam, że poprzedni pasował lepiej. Nie wpycham do gardła mebli z najnowszej kolekcji, ale upieram się w kwestii ergonomii. Daję kilka propozycji do wyboru, ale nie obrażam się, jeśli ktoś mi napisze, że żadna z nich mu się nie podoba. Czasem używam słowa dupa, wysyłam maile bez załącznika i nie zawsze wszystko wiem. 

I to jest okej, bo usługi architekta wnętrz nie są wcale dobrem ekskluzywnym, a zwykłym zleceniem specjalniście zadania, na którym przecież nie musisz się znać. Tak samo jak skrócenie spodni u krawca czy zrobienie makijażu ślubnego u wizażystki.

KONKURS
Teraz i Ty możesz spróbować pracy z architektem 🙂 Postanowiłam z okazji trzecich urodzin bloga zaproponować Ci coś ekstra.
Nagrodą w konkursie jest voucher na projekt koncepcyjny o wartości 1000zł! 
Możesz wykorzystać go projektując dowolne pomieszczenia w mieszkaniu lub domu, w terminie od 10.11.2017 do 30.06.2018
Co musisz zrobić? To proste. W wybranej przez siebie formie odpowiedz na pytanie:
DLACZEGO CZYTASZ JUŻ JA WAS URZĄDZĘ?
Konkurs zaczyna się dziś i potrwa do 7.11.2017. Liczę na Twoją kreatywność! Bawimy się tutaj, pod postem, ale też na Facebooku i Instagramie – tam możesz wrzucić swoją odpowiedź z hasztagiem #czytamjjwu
Możesz dodać więcej niż jedną odpowiedź – nie ma limitu 🙂
Jeśli chcesz dodać posta na FB lub IG, nie zapomnij o hasztagu, bo inaczej nie będę mogła Cię znaleźć!

ROZWIĄZANIE KONKURSU Z COTTON BALLS PREMIUM

Została jeszcze jedna rzecz, zanim pójdę świętować trzecie urodziny ;). Wybrałam dwie osoby, które wygrywają sznury CBL po 20 kul i są to: 

Azga, która pokazała swoją bardzo oryginalną kolorystycznie propozycję w docelowym miejscu, w którym miałaby zawisnąć:

Oraz Edyta Górecka, której łańcuch skradł moje serce – piękne, przytulne, jesienne zestawienie 🙂

Dziewczyny, gratulacje 🙂 Czekam na Wasze adresy, żebym mogła posłać nagrody 🙂

No to by było na tyle. Czekam na Wasze zgłoszenia konkursowe – myślę, że gra warta jest świeczki, co? 🙂 


Dodaj komentarz

Close Menu