Kolejność prac wykończeniowych w mieszkaniu

Gratuluję! Kupiłaś swoje pierwsze mieszkanie! Twoje policzki pieką z ekscytacji, a oczy błyszczą na myśl wszystkich możliwościach, które daje Ci własne gniazdko. Nigdy więcej uciążliwych współlokatorów, zrzędliwych właścicieli i pokoi w odcieniu “zgniły banan“. Wreszcie urządzisz się tak, jak chcesz!
Zaaanim jednak przejdziesz do wyboru zasłon do salonu, przed Tobą niemałe wyzwanie – mieszkanie w stanie deweloperskim wymaga wykończenia. Wiem, ile problemów i rozterek może to przysporzyć 😉 Co więcej – każdy szwagier i inny domorosły malarz-tapeciarz ma swoją opinię na temat tego co warto, a czego nie warto, co najpierw, co potem, ile czasu to, a ile tamto. I na pewno nie omieszka się nią z Tobą podzielić. Ten post natomiast pisany jest z pomocą kogoś, kto na remontach zjadł zęby, więc gwarantuję Ci, nie będzie lipy. 

Po pierwsze – projekt
Najważniejsza rzecz. Jeśli chcesz skorzystać z usług projektanta, warto pomyśleć o tym zaraz po tym, jak wpłacisz zaliczkę na mieszkanie. Nawet jeśli w inwestycji dopiero co wylali fundamenty, a Twoje mieszkanie jest na ósmym piętrze. Poważnie – po pierwsze, proces projektowania trwa, a uwierz mi – nie chcesz, żeby architekt się spieszył. Po drugie – w tej fazie masz największą swobodę w planowaniu instalacji. Dzięki szybkiej reakcji unikniesz ciągnięcia rur po ścianie i dodatkowych kosztów związanych z zatrudnianiem hydraulika albo elektryka. Co więc trzeba zaplanować?

Zdjęcie: Daria Rosiecka – Vademecum Stylu, za uprzejmością DOMAR Galeria Wnętrz
Ściany. To oczywiste – wszystkie przeróbki dotyczące ścian działowych najlepiej robić w momencie, kiedy żadna z nich jeszcze nie stoi. Możesz powiększyć sobie łazienkę, albo zrobić wnękę na szafę. Jeśli pomyślisz o tym teraz, nie będziesz musiała płacić za wyburzanie i budowanie nowych ścian później.
Zabudowa kuchenna. Miejsce, w którym łączy się woda, prąd, a nierzadko jeszcze gaz. Bardzo ważne jest, żeby już na tym etapie wiedzieć, jaki kształt będzie miała zabudowa, a przede wszystkim – gdzie chcesz umieścić zlew. Jeśli masz ochotę przenieść go o więcej niż 60cm, konieczna będzie konsultacja z deweloperem – nie zawsze udaje się wypracować odpowiedni spadek w kanalizacji (a to skutkuje zapychającym się zlewem i niemałym smrodkiem) Kluczowe jest też rozplanowanie gniazdek, żeby darować sobie kilometry przedłużaczy już na wstępie. Poza tym, na zabudowę pod wymiar czeka się minimum 6 tygodni – jeśli zabierzesz się za to za późno, może się okazać że przez pierwsze tygodnie mieszkania w swoim gniazdku będziesz gotować na kuchence polowej.
Łazienka. Tu zwykle niewiele można pokombinować, bo kanalizacja ustawiona jest w piony, które ciężko ruszyć. Jeśli jednak coś zmieniasz, pamiętaj, żeby dać projekt deweloperowi do zaakceptowania, bo potem będzie płacz i mnóstwo dziwnych tworów z karton-gipsu żeby zasłonić rury biegnące po ścianie.
Oświetlenie. To też temat na sam początek. Ile punktów świetlnych w suficie będzie Ci potrzebne i czy mają się włączać jednocześnie czy rozłącznie? Czy chcesz jakieś super-wypaśne-ledowe-cosie w zaskakujących miejscach, które będą świecić w różnych kolorach? A może chcesz wyłączać wszystkie światła w sypialni włącznikiem obok łóżka? (Wszyscy, którzy właśnie pomyśleli że to jest coś, czego brakuje im do szczęścia – ręka do góry) Te decyzje są niestety do podjęcia na samym początku. Czyli właściwie już na tym etapie powinnaś wiedzieć, jak ma wyglądać Twoje mieszkanie.
A co, jeśli przegapiłaś moment i mieszkanie już stoi? Wszystko przepadło?

Na szczęście nie, ale będzie trochę trudniej. I pewnie trochę drożej. Ale nie wszystko stracone 😉
Po drugie – instalacje.
Jeśli masz już zaplanowane wszystkie gniazdka, włączniki i źródła światła, czas oddać mieszkanie w ręce specjalisty. Niech poprzesuwa i podorabia kontakty tam, gdzie jest taka potrzeba. Jednocześnie, jeśli to konieczne, w mieszkaniu mogą toczyć się prace hydrauliczne – panowie raczej nie wchodzą sobie w drogę, a zawsze to kilka dni do przodu.
Aha, ważna sprawa – poproś pana Mietka – elektryka, żeby zamontował Ci gołe żarówki przy suficie. Dzięki temu będziesz mogła potem malować albo tapetować nawet po zachodzie słońca. Na falstartową parapetówkę też będą jak znalazł.


Po trzecie – sufity podwieszane i cały karton-gips.

Bez znaczenia, czy marzy Ci się “gwiezdne niebo”, kolorowe ledy, czy po prostu chcesz obniżyć za wysoki sufit, teraz jest dobry moment. Po sufitach możesz zająć się wszystkimi zabudowami z płyt K-G, czyli dodatkowymi ściankami, kolumnami czy wnękami. Tylko błagam – w rozsądnych ilościach.
Po czwarte – ściany
Ja wiem, że już palisz się do malowania, ale jeszcze moment. Zanim wybierzesz swój wymarzony odcień szarości do salonu, zagruntuj wszystkie ściany. W ten sposób zwiększysz przyczepność powierzchni i sprawisz, że ściana nie będzie siorbać farby i kleju. Warto poświęcić na to ze dwa dni, żeby potem przyoszczędzić (i czas, i hajs) na końcowym malowaniu.
W tym miejscu należałoby też wykonać wszystkie gładzie (jeśli jest taka potrzeba) i oczywiście wykleić płytki, cegiełki i okładziny. Mała uwaga – kafle na fartuchu kuchennym, które mają frezowane brzegi (jak choćby bardzo popularne metro tiles) powinnaś zamontować dopiero, kiedy kuchnia będzie gotowa. Dlaczego? Ponieważ dolna płytka opierać się będzie na blacie – a montażysta musi mieć możliwość wypoziomowania kuchni.
A no tak – futryny do drzwi wewnętrznych też można już zamontować.
Po piąte – podłogi
Tu sprawa jest całkiem prosta – zaczynasz od podłogi, której poziom będzie najwyższy, a potem dopasowujesz resztę powierzchni – czy to dodatkową wylewką, czy podkładami. Najczęściej na pierwszy ogień idą kafle (najwyższe i najbrudniejsze do wykonania) lub parkiet, ze względu na swoją wysokość. Następnie panele i wykładziny. Sprawę podłóg warto jednak oddać w ręce specjalisty, żeby uniknąć później minimalnych różnic między poziomami, na których połamiesz sobie palce u stóp.


Po szóste – malowanie

Zdjęcie: Daria Rosiecka – Vademecum Stylu, za uprzejmością DOMAR Galeria Wnętrz
Taaak to właśnie ten moment! Na sam początek idą sufity, potem ściany. Podłogi, okna i drzwi wejściowe należałoby zabezpieczyć folią malarską. Kolejność malowania ścian właściwie nie ma większego znaczenia, trzeba tylko pamiętać, żeby malować całą powierzchnię za jednym zamachem. To zminimalizuje prawdopodobieństwo wystąpienia smug i widocznych pociągnięć wałka.
Zwykle dwie warstwy farby wystarczają, choć przy ciemnych, intensywnych kolorach dla otrzymania idealnie gładkiej powierzchni trzeba czasem przelecieć trzeci raz.
Po siódme – wykończenie
Poradziłaś sobie ze wszystkimi najtrudniejszymi robotami, gratuluję! 😉 Teraz pozostał już tylko montaż gniazdek i włączników, źródeł światła oraz karniszy. Możesz też powiesić skrzydła drzwi wewnętrznych (dzięki temu, że nie było ich podczas malowania, nie musisz ich myć). Zaraz po tym do akcji mogą wkroczyć montażyści kuchni i szaf, a potem pozostanie już tylko wniesienie reszty mebli. No i można mieszkać 🙂
Mam nadzieję, że nie przytłoczyła Cię długość tego wpisu i dobrnęłaś do końca. Chyba o niczym nie zapomniałam? Jeśli tak, koniecznie daj mi znać w komentarzu!

Wykończenie mieszkania to długi proces, ale świadomość tego co, i w jakiej kolejności należy wykonać na pewno pomoże Ci wszystko dobrze zaplanować. Albo przynajmniej będziesz wiedzieć, kiedy fachowiec zacznie wciskać Ci kit. Tak czy inaczej – powodzenia!

PS. Jeśli jeszcze nie lubisz mnie na facebooku, to koniecznie musisz to zmienić. Klikaj tutaj, żeby nigdy nie przegapić nowego posta 🙂

Dodaj komentarz

Close Menu