Co przynieść na parapetówkę?

My, ludzie to ogólnie lubimy imprezować. 
Świętujemy urodziny, imieniny, chrzciny i komunie, opijamy pępkowe, ukończenie szkoły, zdany egzamin na prawo jazdy… Wprowadzenie się do nowego mieszkania (choćbyś przeprowadzał się średnio trzy razy w roku) to okazja dobra, jak każda inna.
Parapetówki są więc, szczególnie wśród młodych, zjawiskiem znanym i lubianym. No bo miło jest usiąść na nowej kanapie i popijając procentowe trunki dyskutować nad wybranym kolorem ścian (czy może tylko ja to lubię?). Opijać kafle w łazience (bo inaczej klej się rozeschnie i odpadną) i nabijać z tego, kto pierwszy rozleje wino na nowy, kremowy dywan.
I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że wypadałoby coś na to nowe mieszkanie przynieść. Z pustą ręką to przecież nie wypada. I zaczyna się problem.
Ale spoko, nadciągam z pomocą – oto kilka pewniaków, które możesz sprezentować na następnej parapetówce.


Kiedy zupełnie nie wiesz, jak wygląda mieszkanie, ani co jest potrzebne gospodarzom
Kup bon podarunkowy. Serio. Są bony do Ikei, do Jyska, Home&You, Duki, OBI, Komfortu… Obdarowani na pewno się ucieszą i wykorzystają go w najlepszy możliwy sposób. Kiedyś myślałam, że to trochę wstyd, dawać bon. Było mi głupio, że nie byłam na tyle domyślna, że z rozmowy o przepisie na zupę, nie wyczytałam, że osoba potrzebuje nowego gara albo chochli. Potem jednak zmieniłam zdanie, bo dzięki takiej karcie można kupić coś, na co samemu żałowałoby się kasy. Wiecie, dirty pleasures :>
Przynieś dobry alkohol. Albo po prostu taki, który lubisz – i tak pewnie otworzą go na imprezie. Jeśli głupio Ci iść z samą butelką, wstąp po drodze do kwiaciarni i dokup pięć tulipanów, które zachwycona gospodyni postawi za chwilę na stole (w słoiku, bo jeszcze nie ma wazonu).

Kiedy idziesz do znajomych studentów, którzy wprowadzili się do nowego wynajętego mieszkania
Im raczej nie będzie zależeć na uroczych dodatkach, pachnących świeczkach i zestawie filiżanek do espresso. W takim wypadku lepiej postaw na przykład na:
Planszówkę. Prezent dla wszystkich współlokatorów jednocześnie, bo raczej ciężko jest grać w planszówkę samemu. Od jakiegoś czasu gry planszowe przechodzą odrodzenie i coraz więcej ludzi, którzy wcześniej zarzekali się że to nuda (w tym ja, ale znałam tylko chińczyka) spędza teraz całe wieczory przy pionkach, żetonach, kartach i koralikach. To koło ratunkowe, gdy impreza jakoś się nie klei, albo po prostu dobry pretekst do tego, żeby znów się spotkać i tym razem nie dać im wygrać.


Koszyki, pudełka, pojemniki. Nie ma szans, żeby było ich za dużo. Mi zawsze brakuje. Sprawdzają się wszędzie. W kuchni na sypkie produkty, długopisy i karteczki do listy zakupów i zakrętki od butelek. W łazience – na cały babski chłam, który wiecznie rozsypuje się po półce. W pokoju – CHYBA ŻARTUJESZ, PRZECIEŻ ZAWSZE SIĘ PRZYDA. Kup koszyki. Ale najlepiej od razu z dwa, żeby fajnie wyglądały obok siebie.

Złóż się ze znajomymi na większy prezent – na przykład małe AGD, jak mikrofalówka, grill elektryczny albo gofrownicę. Jeśli gospodarze przebąkiwali coś o sprzęcie którego im brakuje, to naprawdę świetny pomysł. Dużo lepszy niż kolejny kubek z głupim napisem. 

Kiedy idziesz do pary, która kupiła sobie pierwsze mieszkanie/dom
I zakładam, że choć trochę znasz tą parę. Jeśli nie, patrz punkt pierwszy.

Podobnie, jak w poprzednim punkcie, możesz dogadać się z kilkoma osobami i kupić coś większego. Umówmy się – ekspres do kawy jest dużo bardziej potrzebny, niż kryształowy wazon. Dobrze jednak dopytać, co potrzebują i w jakim kolorze, bo może się okazać, że ich kuchnia jest całkowicie monochromatyczna, a wy wyskoczycie z czerwonym czajnikiem. Słabo 😉

Talerze, półmiski, większe misy z białej porcelany lub przezroczystego szkła. Przydadzą się na każde spotkanie – czy to na posiadówę ze znajomymi, czy na elegancki obiad z rodzicami. Istnieje oczywiście szansa, że będą już coś takiego mieli, ale idąc w klasykę (czyli biel i szkło) będą mogli zestawić je z każdym innym serwisem. I na pewno będą używać.

Zestaw noży w bloku. Ale dobrych noży. Takich w domu zawsze brakuje (co nie?). Wygoda przy gotowaniu jest naprawdę ważna, a niewiele rzeczy denerwuje mnie w kuchni bardziej, jak tępy nóż. No, chyba że tępy pomocnik kucharza.

Znów – pojemniki, koszyki, pudła i pudełeczka. Tu jednak warto zaznaczyć, że powinny być już dopasowane do wnętrza, więc jeśli wiesz, że gospodyni uwielbia minimalizm, nie kupuj jej wiklinowych koszyczków z wyściółką w różyczki. Dobrym pomysłem może być kupienie kilku pudełek z tego samego materiału, ale w różnych wielkościach, albo jednego, większego i wrzucenie do środka wina i kwiatka 🙂

Kwiatek w doniczce – sprawdzony patent, o ile gospodarze nie pracują 20 godzin na dobę, albo nie mają kota, który wpieprza wszystko, co zielone. Na start dobre będą łatwe odmiany, a więc coś z tego posta. Bardzo popularne są teraz różnego rodzaju sukulenty i kaktusy, ale jak się ostatnio dowiedziałam, nie wszyscy je lubią 😉 Rośliny zawsze nadają wnętrzu życia, a często na początku zapomina się o ich istnieniu. Ważne! Zawsze dawaj kwiatka z osłonką, nigdy w tym brzydkim, plastikowym kołnierzu!

Oczywiście, zawsze znajdą się osoby, którym nic się nie podoba i sami najlepiej trafiają w swój gust (to ci, którzy zwracają prezenty do sklepów, pff). Takim najlepiej kupić bon i mieć ich z głowy 😉

Jeśli jednak wiesz, że Twoi znajomi docenią bardziej personalny prezent, wybierz coś z powyższej listy. Na pewno będą zadowoleni!

A może to Ty wyprawiasz parapetówkę? Prześlij znajomym ten post, niech wiedzą!

No i oczywiście polub mnie na fejsie – obiecuję, nie będziesz żałował 🙂

Dodaj komentarz

Close Menu