Bieżące trendy we wnętrzach – moi faworyci

Nie trzeba być architektem, żeby zauważyć jak szybko zmieniają się trendy w urządzaniu wnętrz. Jeszcze jakiś czas temu wszyscy bez wyjątku kochaliśmy się w scandi, w bieli i uroczych latarenkach. Teraz przyszedł czas na styl żywcem wyjęty z PRLu, meble na nóżkach, i intensywne kolory – miodowy, camel i granat. Co będzie dalej? Industrial? A może wielki powrót beżów (nie no, tego to mi chyba nie zrobią…)? Kto to wie?
Teoretycznie można przewidywać, bywając na targach i śledząc najnowsze katalogi (już zaraz będzie nowa Ikea, znowu przepadnę na kilka dobrych dni), ale tak naprawdę, ciężko jednoznacznie określić, co będzie modne za kilka miesięcy. Niektóre blogerki próbują wróżyć z dostępnych materiałów. Ja chyba jednak wolę skupić się na tym, co jest teraz.
Oto moje ulubione trendy z 2017 roku, którym wróżę dłuższy staż w naszych mieszkaniach.
1. Odważne lampy

Jak dobrze – oświetlenie przestało pełnić wyłącznie swoją pragmatyczną funkcję! Lampy zaczęły być ważnym elementem wnętrza, ba – nawet jednym z głównych akcentów! Bardzo mnie takie podejście cieszy – producenci oferują nam tak szeroki wybór, że naprawdę szkoda poprzestawać na najtańszym papierowym żyrandolu z Ikei (w pewnym momencie wiszącym w co drugim pokoju).
Mamy dostęp do pięknych szklanych, dmuchanych lamp, konstrukcji z metalu albo nowoczesnych, bardzo prostych form, które, niezapalone nawet nie zdradzają, że są oświetleniem. Pojawiły się nowe modele żarówek. To ogromne pole do popisu nie tylko dla architektów, ale też przeciętnego Kowalskiego, urządzającego swój salon. Warto rozejrzeć się wśród nieskończonego wręcz asortymentu i dopasować coś, co będzie robić efekt “wow”.
2. Urban Jungle
Nie raz i nie dwa razy poruszany przeze mnie temat 😉 Masz trochę dość? Peszek – wydaje mi się, że domowe dżungle zostaną z nami jeszcze trochę. Mam wrażenie, że mocna pozycja tego trendu wywodzi się z potrzeby posiadania swojego malutkiego ogródka. Żyjemy spakowani po kilkanaście, a czasem nawet kilkadziesiąt rodzin w jednym budynku, gdzie nie ma szansy wyjść na trawnik w piżamie. Dlatego próbujemy odbić sobie te niedogodności większą ilością roślin w domu. Według mnie – świetnie! Rośliny pomagają przecież utrzymać odpowiedni mikroklimat i oczyszczają powietrze.
A poza tym dobrze wyglądają na insta.
3. Ciemne kolory
Jeszcze trochę bojaźliwie, ale coraz chętniej sięgamy po ciemne kolory. A to przecież najprostszy sposób na dodanie życia do wnętrza! Pamiętacie sypialnię z ostatniego posta już ja wam urządzę to wnętrze? Dzięki granatowej ścianie, wszystko skleiło się w całość. Gdybym dwa lata temu była trochę odważniejsza, to dolałabym więcej czarnego barwnika podczas malowania ściany w naszej sypialni. Widocznie do niektórych decyzji trzeba dojrzeć 😉 
Tak czy inaczej, era wszechobecnej bieli się skończyła, a na przód wysuwają się ciemne zielenie, granaty, fiolety i czerń. Mam nadzieję że te kolory na dobre zastąpią beżyki i rozmemłane pastele. A już na pewno trawiastą zieleń i majtkowy żółty. Brr.
4. Złoto
źródło: Agnieszka Lifestyle Inspiracje
Jeeej, jest jakaś alternatywa dla chromowych wykończeń! Niestety, wciąż w dość okrojonej ilości (okazuje się że znalezienie złotego zestawu prysznicowego który nie będzie kosztował milionów monet to zadanie na kilka wieczorów), ale dobre i to! Wreszcie przestał być to kolor używany wyłącznie podczas świąt. Złoto wraz z ciemnymi kolorami (patrz poprzedni punkt) tworzą bardzo udany zestaw, który w zależności od wybranej stylistyki może być bardzo elegancki, zupełnie nieformalny, lub nawet trochę tropikalny. Srebrne dodatki tego nie potrafią!
O kompletnych zestawach do kuchni lub łazienki, które będą utrzymane dokładnie w tym samym odcieniu złota możemy sobie wprawdzie jeszcze pomarzyć, ale myślę, że niedługo producenci skapną się, że coraz więcej ludzi ucieka od chromowanych baterii czy uchwytów i rozszerzą asortyment. Do tego czasu – trzeba polować 😉 Ale kurcze, warto! Nawet kilka akcentów potrafi wprowadzić fajny klimat do wnętrza.

5. Parkiety
źródło: Citydesign
I to wcale nie jest tak, że jak ja mam u siebie jodełkę to będę ją chwalić i promować (no dobra, może trochę). Wracamy do starych, dobrych wzorów i zwyczajów. Po masywnym napływie plastikowych paneli, znów częściej decydujemy się na drewno (kto nie zdążył zmienić parkietu na panele teraz jest kilka stów do przodu). Ja jestem bardzo na tak – parkiety są klimatyczne, mają swoją “duszę” i nie da się jej podrobić żadnymi fałszywkami. Drewno zdecydowanie dłużej pozostaje piękne, a w razie potrzeby można je łatwo odnowić, czego nie da się zrobić z podłogą z tworzywa. Dla mnie bezkonkurencyjne. 
źródło: Citydesign
Pięć trendów, które według mnie są najlepszymi kierunkami w aranżacji wnętrz i którym przepowiadam długi, długi staż na szczycie. A Ty, masz jakiś faworytów?


Dodaj komentarz

Close Menu