Kolorowo nad głową

Ile godzin zajmuje niekiedy wybór odpowiedniej farby do ścian, wie w zasadzie każdy z nas. Okazuje się za jasny, za ciemny, za zimny, za ciepły… Jeśli natomiast chodzi o farbę do sufitu, wybór jest niezwykle prosty – biała biel, w odcieniu białym. No właśnie – czemu? Zwykle nawet nie poddajemy pod dyskusję innego koloru sufitu. Biel jest taka oczywista. Czemu jesteśmy tacy banalni?

Sporo u mnie ostatnio o kolorach. Może to wina lata? Były już kolorowe drzwi, pokoje dziecięce i styl boho… Ale do rzeczy. Sufit jest czasem nazywany piątą ścianą pokoju, ale niestety nie jest traktowany na równi z innymi. Najczęściej ograniczamy się do powieszenia ozdobnej lampy lub zaaranżowania sztukaterii (fuj!). To wszystko dlatego, że nie zdajemy sobie sprawy, że pomalowanie sufitu może tak dużo zmienić we wnętrzu! No, do głosu dochodzi może jeszcze to, że według większości ludzi kolorowy sufit to już ekstrawagancja, którą chętnie zobaczą w knajpie. W mieszkaniu? Dziękuję, postoję.


A szkoda, bo za pomocą jednego wiaderka farby można na przykład optycznie poprawić proporcje pomieszczenia. Ciemny kolor na suficie spowoduje, jak można się spodziewać, że wnętrze optycznie się obniży. To dobry sposób na stworzenie przytulnej sypialni w kamienicy, pomimo wysokich ścian. Pogłębienie efektu można uzyskać poprzez wyciągnięcie koloru na ściany – ok. 10-20cm. Ten zabieg dobrze sprawdzi się też w pokojach dziennych i dziecięcych, tu jednak polecam intensywne, lecz nie bardzo ciemne kolory.
Optyczne podwyższenie wnętrza również nie jest problemem. W tym celu należy pomalować ściany i sufit tą samą farbą – chodzi o zatarcie granic między płaszczyznami. Oczywiście najlepiej sprawdzą się jasne kolory – chłodne “oddalą” sufit jeszcze mocniej, ciepłe natomiast powiększą wnętrze bez utraty przytulności. Dobre rozwiązanie na poddaszach i w malutkich łazienkach – warto spróbować!


Moda na otwarte przestrzenie wciąż nie mija, a więc warto pomyśleć nad rozwiązaniem, które pomoże optycznie wydzielić część kuchenną z salonu, lub pracownię z sypialni. Oczywiście, można przedzielać pokój regałem lub szafą, ale dużo łatwiej (przy zachowaniu otwartej przestrzeni) jest wydzielić strefy kolorem. Choćby właśnie odcieniem sufitu. Zyskujemy bardzo czytelny podział, bez praktycznego dzielenia i pomniejszania przestrzeni. Fajnie?


Jeszcze inaczej? Pomaluj sufit i jedną, jedyną ścianę w tym samym, intensywnym kolorze,pozostawiając resztę neutralną. Bardzo spodobała mi się ta idea! Kolor powtarza się na dodatkach, jednak już w niewielkiej ilości, powodując, że wszystko razem dobrze gra, jednocześnie nie przytłaczając.


Elegancki efekt można uzyskać też dzięki błyszczącej powierzchni sufitu – alternatywa dla odbijających płytek, której nie trzeba codziennie czyścić. Nie mam jednak pojęcia, co to za materiał. Mam wrażenie, że sama farba nie da takiego efektu… Być może ktoś z was wie, jak to jest zrobione?

Sam pomysł na rezygnację z bieli to jeszcze nie wszystko. Kolory będą na nas różnie oddziaływać. W sypialni najlepiej sprawdzą się błękity i fiolety, a także różowy. Żółty rozświetli pomieszczenie, ale przy bardzo wysokich sufitach może wydawać się przybrudzony. Czerwony i pomarańczowy to dobry wybór do pokoi dziennych, natomiast granat każdemu pomieszczeniu doda szyku i elegancji. W małych wnętrzach poleca się szczególnie błękitne i jasnozielone sufity, ponieważ nie przytłaczają.


Takie rozwiązanie posiada także swoje wady. Przy intensywnych kolorach, w słoneczne dni, ściany będą optycznie zabarwiały się na odcień sufitu, co może nas męczyć (wyobraźcie sobie cały czerwony pokój…). Ponadto trzeba dobrze zaprojektować oświetlenie, bo wieczorem w miejscu sufitu będziemy mieć wielką, czarną plamę. Nierozważne użycie kolorów może spowodować efekt zupełnie odwrotny od zamierzonego, więc warto poświęcić temu chwilę.
Jeśli jednak kolorowy sufit to dla Ciebie za mało, poniżej wrzucam kilka wzorzystych inspiracji. Niezły pomysł, zamiast tapetować ściany czy kupować sofę w kwiaty czy kratę, można wzór rzucić na sufit. Mocno przyciąga wzrok, nie sądzicie?


Tak czy inaczej – ja się na to piszę. Jeśli uda mi się przekonać Bartka, to ściany i sufit w łazience zrobimy w ciemnej szarości, która w towarzystwie białych płytek będzie wyglądać nieziemsko. Znalazłam kilka takich inspiracji i zupełnie przepadłam – to chcę mieć!
Ps. Macie jakieś sposoby na przekonanie faceta do odmalowania mieszkania? Rady, anegdotki, cokolwiek? Muszę wytoczyć najcięższe działa… 😉


Wszystkie zdjęcia pochodzą z serwisu Pinterest.

Ten post ma 0 komentarzy

  1. Świetne wskazówki! Sama rozważałam malowanie ścian i sufitu w łazience na jeden ciemny kolor, ale po obniżeniu sufitu uznałam, że to rozwiązanie się nie sprawdzi. Do ponownego rozważenia 🙂 Wzory na suficie? Pierwszy raz się spotykam, ale od razu mówię, że mnie urzekły. A co masz do sztukaterii? 🙂 Pytam, bo nawet pojawia się na kilku zamieszczonych przez Ciebie zdjęciach.. 🙂 Pozdrawiam serdecznie.

  2. Sztukateria po prostu kojarzy mi się z takim udawanym antykiem… 😉 na tych zdjęciach, które umieściłam wygląda nieźle, niestety ciężko jest znaleźć polskie realizacje, które nie są styropianowa sztukatsztukaterią przylepioną na silikon… chyba się przez to zraziłam 🙂

  3. U nas też było o sufitach a kolory- trzeba do nich przekonywać! Potrafią wiele zdziałać we wnętrzu.

Dodaj komentarz

Close Menu