Co musisz wiedzieć przed wynajęciem mieszkania?

Witam we wrześniu! Niestety, został tylko miesiąc do rozpoczęcia roku akademickiego. Podejrzewam, że tegoroczni maturzyści zaopatrzyli się już w kilogram zeszytów z biedronki, zastrugali ołówki i włożyli je do poważnego piórnika, no bo to już przecież studia. Wielu z nich szuka, lub będzie szukać pierwszego w życiu mieszkania lub pokoju na wynajem. To całkiem duża sprawa, nic więc dziwnego, że będą korzystać z pomocy rodziców lub szukać odpowiedzi na swoje pytania w Internecie. Oto przybywam z odsieczą! Postanowiłam przygotować poradnik o tym, na co trzeba zwracać uwagę podczas podpisywania pierwszej umowy najmu. Przyda się nie tylko pierwszorocznym – Ci z was, którzy mają za sobą przeboje z wynajmowanymi pokojami też mogą się czegoś nauczyć, o ile do tej pory nie nauczyło was tego doświadczenie. 

Chyba dość wprowadzenia, czas na konkrety 😉 


Mieszkanie 
Powiedzmy to na samym początku – znalezienie mieszkania idealnego graniczy z cudem. Prawie na pewno będziesz musiał pójść na jakiś kompromis. Skoro już to wiesz, to zastanów się, co dla Ciebie jest najważniejsze. Lokalizacja? Nawet nie szukaj ofert, które położone są w znacznej odległości od centrum. Duży pokój? Pokoiki 2x2m zostaw innym. Pamiętaj, że niektóre rzeczy w mieszkaniu jesteś w stanie zmienić (kolor ścian, meble, w ostateczności nawet współlokatora), a innych nie  (lokalizacja, piętro, brak balkonu). Wyznacz priorytet i nim się kieruj. Z doświadczenia wiem, że lepiej jest dopłacić kilkadziesiąt złotych do czynszu, niż tracić czas i pieniądze na dojazdy na uczelnię. A nie czarujmy się, nie jest to tylko kwota miesięcznego biletu, ale także obiady na mieście. Bo przecież nie zdążysz między zajęciami wpaść do domu i odgrzać sobie zupy. Jeszcze jedno “ale” – w miarę możliwości zweryfikuj odległość podaną w ogłoszeniu – może okazać się, że 15 minut od centrum jest tylko wtedy, kiedy wsiądziesz do odpowiedniego autobusu między 10 a 13, a podczas popołudniowego szczytu z 15 minut robi się 50. 


Zwróć uwagę na dodatkowe udogodnienia – czy mieszkanie ma przypisaną (i dostępną dla Ciebie) piwnicę, rowerownię lub strych. W pierwszym mieszkaniu nie mieliśmy niczego. Nasz aktualny wynajmujący od razu dał nam klucze do piwnicy i na strych – ogromne ułatwienie życia! Jesli posiadasz samochód, koniecznie sprawdź, czy będziesz miał go gdzie zaparkować. Przy ruchliwych ulicach i na dużych osiedlach z wielkiej płyty możesz mieć niezły problem. Co jeszcze? Koniecznie spytaj o rodzaj ogrzewania – najdroższe jest elektryczne (bez licznika tzw. dwutaryfowego nawet nie ma co się zastanawiać – zimą ogrzewanie puści Cię z torbami), nieco tańsze jest gazowe, najlepsze oczywiście miejskie. Zwróć też uwagę na okna – jeśli są stare i spróchniałe, to prawdopodobnie będzie uciekać przez nie mnóstwo ciepła – a płacić za to będzie nie kto inny, jak Ty. Jeśli w mieszkaniu nie ma podpiętego Internetu, sprawdź, jacy operatorzy są dostępni i jakie szybkości mogą Ci zaoferować. Takie info zwykle zawieszone jest na klatce, ale jeśli nie jest, możesz zadzwonić do największych dostawców i zapytać o dany adres – odpowiedź dostaniesz od razu. 
Uwaga, bo to również bardzo ważne – pierwszego dnia spisz liczniki od wody, prądu i gazu. Dzięki temu unikniesz płacenia za poprzednich lokatorów. Nie gódź się też na zapłatę wyrównania za nich, jeśli któreś z rachunków opłaca się ryczałtem – to już problem właściciela. 
Umowa 
Dla mnie wydawało się to oczywiste, jednak sondaże mówią, że ponad 20% studentów nie podpisuje umowy o najem!  Zacznijmy więc może od tego, że jest to wysoce wskazane. Jeśli wynajmujący kusi Cię słowami “bez umowy będzie taniej” to powinnaś mocno się zastanowić. Według prawa, umowa między wynajmującym a najemcą jest zawarta w momencie wpłacenia pieniędzy i udostępnienia mieszkania – od tego momentu obowiązują wszystkie zapisy Kodeksu Cywilnego. Umowa nie chroni Cię więc bardziej, niż same zapisy w Kodeksie, ale według mnie, warto ją podpisać. Taki dokument może zawierać kilka naprawdę istotnych informacji dotyczących okresu trwania umowy (określony, lub nie) i kwestii finansowych. Jeśli chodzi o czas wynajmu, lepiej nie pchać się w zobowiązania trwające dłużej niż rok – studia mogą okazać się kiepskie, zmienisz plany, stanie się cokolwiek innego… W takim wypadku będziesz miał dwa wyjścia – zostać w mieszkaniu lub pożegnać się z kaucją. 

A właśnie, kaucja – właściciel bierze ją na wypadek zniszczenia mieszkania lub nieopłacenia rachunków. Musi być wpisana w umowie, a jej zapłata powinna zostać potwierdzona pisemnie. Nie bądź jeleniem i nie zgadzaj się na kaucję wyższą niż miesięczny czynsz – to standardowa kwota. Prawnie, maksymalna wysokość kaucji to dwunastokrotność czynszu (ale to chyba w przypadku domów ze szczerego złota). Są wynajmujący, którzy z góry liczą na to, że kaucję zabiorą. Warto więc, przy okazji podpisywania umowy spisać wszystkie meble i AGD, które są w domu, a także zaznaczyć usterki, które widać gołym okiem – nie będziesz musiał ponosić kosztów za poprzednich lokatorów. Warto też cyknąć fotki w pierwszym dniu po wprowadzeniu. Tak na wszelki wypadek. 


Kolejna sprawa to okres wypowiedzenia. Zwykle jest to miesiąc, ale taka informacja również powinna znaleźć się w umowie. Okres wypowiedzenia dotyczy umów zawieranych na czas nieokreślony, lub takich przypadków, kiedy właściciel z różnych powodów podnosi kwotę najmu. Nie tylko musisz o tym zostać poinformowany, ale także masz prawo wypowiedzieć umowę, nawet wtedy, gdy podpisałeś ją na czas określony. Jeśli już przy pieniądzach jesteśmy, to zostało jeszcze kilka ważnych kwestii. Przy oglądaniu mieszkania dokładnie dopytaj, jaki jest koszt całości. Rzadko kiedy właściciele decydują się na stałą opłatę za pokój – częściej do kwoty najmu doliczany jest czynsz i oczywiście tzw “liczniki” według zużycia. Czasami okazuje się, że z 600zł robi się 850. W sprawie rachunków warto porozmawiać z aktualnymi lokatorami, jeśli tacy są – zdarza się, że właściciel, chcąc wynająć mieszkanie, celowo zaniża kwotę, którą podaje. Ewentualnie można poprosić go o pokazanie rachunków, ale nie ma obowiązku tego zrobić. Ostatnia sprawa związana z kasą – nigdy, przenigdy nie płać zaliczek na poczet oglądania mieszkania lub przetrzymania go, bez pisemnego potwierdzenia przekazania pieniędzy – to tak, jakbyś obcemu wcisnął do ręki stuzłotowy banknot i poszedł dalej. 
Właściciel 
Czasami właściciele mieszkań zapominają, że oprócz comiesięcznego zbierania hajsu, mają też inne obowiązki. Przede wszystkim, wszelkie usterki, które dotyczą instalacji, urządzeń związanych z nieruchomością (czyli AGD, boilery, krany itp.) powinny być naprawiane na koszt właściciela mieszkania, chyba, że jednoznacznie można stwierdzić, że rzecz jest zepsuta przez nieprawidłowe korzystanie przez najemcę. Czyli – zepsuje wam się lodówka – właściciel ma obowiązek ją naprawić lub kupić nową. No, chyba że na dzikiej imprezie ktoś wpakował Ci się głową w lodówkę i połamał drzwi – wtedy nikt nie uwierzy, że zrobiło się samo. Często jest tak, że to Ty organizujesz naprawę, dzwonisz po odpowiedniego majstra, który wystawia Ci rachunek, a później właściciel odejmuje tą kwotę od następnych opłat. Takie podejście jest jak najbardziej fair. Oczywiście wymiana żarówki albo baterii od pilota to już Twoja działka, ale to wydaje mi się dość oczywiste 😉


Wszelkie zmiany w mieszkaniu, które są w jakiś sposób stałe, należy zgłaszać właścicielowi. Przemalowanie ścian, zawieszenie szafek, wyrzucenie jakiegoś mebla. Niektórzy są bardzo wyczuleni – karzą zgłaszać każdy wbity gwóźdź. Cóż, takie mają prawo. Jednak! Nie mają prawa do niezapowiedzianych wizytacji w mieszkaniu, szczególnie pod Twoją nieobecność. Powinni zawsze się zapowiadać i dobierać taki termin, w którym jesteś dostępny. Jeśli wynajmujący zwiedza sobie mieszkanie kiedy Ciebie nie ma, zwróć mu uwagę, a jeśli to nie pomaga – lepiej się zabieraj. Za chwilę będzie sprawdzał, co masz w lodówce i jaką pastą myjesz zęby. Nie warto. 
Oczywiście nie możemy podchodzić do każdego wynajmującego jak do potencjalnego oszusta, jednak rzeczywistość pokazuje, że warto zachować czujność. Mam nadzieję, że dzięki tej notce, będziecie bardziej świadomymi najemcami, którzy umieją walczyć o swoje prawa 🙂 Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć powodzenia w szukaniu (i znalezieniu) wymarzonego mieszkania!  

Ten post ma 3 komentarzy

  1. Bardzo fajny poradnik, na pewno przyda się większości studentom 🙂 Ja na studiach mieszkałam w akademiku 😉

  2. Ja kiedyś miałam "cudowny" przykład właścicielki, która uwielbiała "odwiedzać" nas pod naszą nieobecność i zostawiała karteczki z instrukcjami 😉 Zawinęłam się, gdy tylko było to możliwe. 😀

Dodaj komentarz

Close Menu