- styl industrialny, ale nie do przesady
- salon ma być miejscem do spotkań, a więc spory stół do planszówek, duża kanapa i telewizor
- meble lekkie, na nóżkach
- podłoga w jodełkę
- akcent kolorystyczny położony na akcesoria, nie na ściany
- duża kuchnia, by wygodnie mogły w niej gotować dwie osoby
- sporo miejsca na przechowywanie
- barek dla dwóch osób
- kolorystyka – szarości, biele, czerń, duża ilość drewna
- i “odrobina szaleństwa” 🙂
Początkowo próbowaliśmy połączyć najlepsze cechy obu projektów i stworzyć rozwiązanie idealne – zostawiliśmy część jadalnianą przy narożnym oknie, ale jednocześnie budując wcześniej wspomnianą ściankę, oraz barek.
Niestety, szybko okazało się że ten pomysł nie wypali – w pomieszczeniu zrobiło się bardzo ciasno i niewygodnie. Przechodząc do stołu należałoby przeciskać się obok sofy i taboretów, w strefie wypoczynkowej też nie zostało zbyt wiele miejsca na komunikację – zostawiliśmy zatem tą łączoną koncepcję i wróciliśmy do drugiej propozycji.
Porównując oba projekty widać, jak zmienia się odbiór pomieszczenia – pierwsze jest przytłaczające, natomiast drugie zapewnia oddech i przestrzeń. Nie było się co dłużej zastanawiać – znaleźliśmy opcję idealną 😉 Teraz należało ją tylko dopracować.
Projekt kuchni to było spore wyzwanie. Początkowo chciałam nawiązać do stylu industrialnego – proste fronty lakierowane na mat, “zmęczone” drewno, czarne blaty i ciemny fartuch. Zależało mi, żeby było prosto, surowo i nowocześnie. Płytki heksagonalne pojawiły się kilkukrotnie w inspiracjach, które dostałam w mailu, więc był to dla mnie jasny sygnał, że takie wykończenie przestrzeni między szafkami spodoba się inwestorom.
I tu niestety pojawił się problem – Iwo i Paula kompletnie nie czuli takiej kuchni. Przede wszystkim uznali, ze jest za ciężka i za ciemna. Nie pomogła także zmiana fartucha i blatu na jaśniejszy – jak w widoku poniżej. Tu potrzebna była większa rewolucja.
I jakoś na tym etapie prac pojawiła się idea – a może by tak klasyczne, ramowe fronty? Postanowiliśmy dać temu szansę. Jednocześnie, chcąc odchudzić nieco zabudowę, zrezygnowaliśmy z górnych szafek – i te dwie zmiany okazały się być kluczowe w projekcie kuchni.
Początkowo próbowaliśmy zestawić nowy pomysł z białą ścianą i klasycznymi płytkami. W ten sposób całość była jaśniejsza, a o to najbardziej martwili się inwestorzy. Gdy ta opcja nie bardzo się spodobała, spróbowaliśmy z rozjaśnieniem całej zabudowy i zestawieniem jej ze ścianą pokrytą drewnem, która nawiązywała do strefy salonowej.
Ostatecznie, zgodziliśmy się na nieco ciemniejszą, ale naprawdę świetną w odbiorze zabudowę w graficie, z dodatkiem laminowanego blatu i ściany pokrytej… Czarną farbą tablicową 😉 Jest ciemniej, niż było to w poprzednich propozycjach, natomiast efekt finalny, który za moment Ci pokażę, jest dużo lepszy!
Ciekawymi elementami, nad którym również trochę popracowaliśmy była ścianka między pokojem a kuchnią oraz ściana akcentowa nad stołem. W jednym i drugim przypadku przetestowaliśmy kilka rozwiązań, by wreszcie dojść do tego, które idealnie zagrało we wnętrzu.
W przypadku przegrody oddzielającej kuchnie, upierałam się przy industrialnych przeszkleniach, które miały dodać wnętrzu ostatecznego szlifu. Iwo i Paulina, cóż… Mówiąc delikatnie, nie byli do nich przekonani 😉 Bali się wizualnego odseparowania tych dwóch pomieszczeń i chcieli zostawić ściankę bez żadnego dodatkowego wykończenia. Na szczęście udało mi się wymyślić oryginalny sposób, który dostał aprobatę inwestorów – kto by pomyślał, że ten problem rozwiąże zwykły sznurek?
Wspomniana przed chwilą ścianka przy stole również była kością niezgody. Ja proponowałam bieloną cegłę – klasykę stylu industrialnego. Klientom nie spodobał się ten pomysł. Próbowaliśmy tapety z wzorem mapy, ale odrzuciliśmy ją, ze względu na to, że zbyt mocno przytłaczała wnętrze.
Ostatecznie zdecydowaliśmy się na… No właśnie, na co? Zobacz sama!
Postawiliśmy na prostą, monochromatyczną fototapetę z widokiem na góry. Nie jest nudno, ale nie jest też zbyt bogato. Regał ostatecznie wymieniliśmy na trzy drewniane półki.
Salon od kuchni oddzielają naciągnięte fragmenty naturalnego sznurka – to prosta i ciekawa dekoracja idealnie wpisująca się w industrialny styl!
Kuchnia ma klasyczną formę, ale została zindustrializowana czarnymi uchwytami, wspornikami, lampami i sprzętami. Stylistykę podbiła także czarna ściana 😉
Wszystkie meble mają lekką formę, a więc pomimo sporej dozy czarnego koloru, całość nie jest przytłaczająca.
Na koniec jeszcze kilka dodatkowych widoków – jest także przedpokój, który jakby nie było – również jest częścią tego pomieszczenia. Zaplanowałam w nim prostą, szarą szafę z miejscem na buty i wieszakami, a także lustro na podkładzie z laminowanej płyty 😉