4 rzeczy, które lepiej zlecić architektowi wnętrz

Polak potrafi. Zdiagnozować chorobę potrafi, obciąć włosy potrafi, naprawić samochód potrafi… 

Poradę prawną też dać potrafi.

No i zdecydowanie urządzić mieszkanie potrafi.

Co z tego, że urządza kompletując kilka mebli, z systemu nazwanego jakimś damskim imieniem? Wykupując każdy element aranżacji zobaczonej w Ikea? Dobierając płytki na podstawie wystawki w Castoramie? No przecież dobrze jest, ładnie wygląda, wszystko do siebie pasuje, a sąsiadka z naprzeciwka aż pozieleniała z zazdrości. 

No i w sumie nie ma w tym nic złego. Firmy prześcigają się w tym, żeby urządzanie mieszkania stało się jak najprostsze i najwygodniejsze. Ale jest kilka spraw, które lepiej oddać w ręce specjalisty, żeby potem nie żałować. I dziś chcę powiedzieć, które 😉




1. Podział ścian w mieszkaniu deweloperskim

O tym, że deweloperzy kompletnie psują projekty nowych mieszkań pisałam już tutaj. Z tego powodu nabywcy często decydują się na zmiany w rozkładzie ścian działowych, w momencie, kiedy projekt jest jeszcze na papierze. 

Niestety, zbyt wielu ludzi zabiera się do tego samemu. Siada taki z kartką papieru, rysuje jakiś krzywy rzut bez skali i przesuwa te ściany. 

I przesuwa.

I przesuwa. 

Tu zamuruje, tam rozwali, tam odsunie z dwa centymetry, tu łuczek trzaśnie, tam skosik.

I wiesz co z tego wychodzi? Wiem, że wiesz.

Skoro kupiłeś mieszkanie, wywaliłeś na nie kupę kasy, pozwól sobie pomóc. Architekt nie tylko zaproponuje Ci najwygodniejsze rozwiązanie, ale także dostosuje je do Twoich potrzeb (to, że samotna sąsiadka z piętra połączyła trzy pokoje w jedno, nie oznacza że Ty i Twoja czteroosobowa rodzina musicie zrobić to samo!). Jeśli szczerze przyznasz projektantowi jakie są Twoje priorytety, to na pewno jego projekt funkcjonalno – przestrzenny będzie odpowiadał Twoim wymaganiom. Dzięki temu unikniesz zbyt wąskiej kuchni, ciemnego salonu, sypialni, w której zmieści się tylko łóżko albo bezsensownych, długich korytarzy. Oczywiście architekt to nie magik i z 40m2 nie zrobi 70, ale na pewno wyciśnie z tych czterdziestu tyle, ile się da.


2. Projekt zabudowy kuchennej

O pomysłach ludzi, związanych z meblami kuchennymi to mogłabym książkę napisać. Na czele jednak stanąłby pomysł, którym kiedyś zabiła mnie jedna z pań. Chciała ona sobie mianowicie zaplanować zmywarkę POD zlewem. 

POD ZLEWEM.

W sensie, jakby zlew nie miał trzeciego wymiaru, a był tylko tacką o głębokości trzech centymetrów. Ludzie, z którymi się spotykam nie mają pojęcia o tym, ile blatu roboczego jest potrzebne przeciętnemu człowiekowi, jaką szerokość ma lodówka czy zmywarka, albo że szafki górne muszą być płytsze, bo inaczej rozwalisz sobie o nie łeb nachylając się nad gotującą zupą. Nie wiedzą też ile gniazdek jest w kuchni potrzebnych (stąd nieśmiertelne przedłużacze), że nie zawsze tak łatwo przenieść zlew pod okno i że zmywarka wcale nie siedzi sobie grzecznie w szafce. 

W tym momencie prawie każda firma sprzedająca meble kuchenne ma swojego „projektanta”. Ba, sama na takim stołku teraz siedzę. Niestety, i tego nikt Ci nie powie, często są to osoby, które nie mają żadnego wykształcenia w tym kierunku. ŻADNEGO. Niekiedy nie mają też zbyt dużego doświadczenia (rotacja projektantów w zależności od firmy potrafi być naprawdę duża). Oczywiście są perełki. Osoby, które projektują w jednej firmie od wielu lat i znają nawet najdrobniejsze niuanse. Ale to są złotka, o których nigdy nie będzie dane Ci się dowiedzieć, chyba, ze zapytasz wprost. 


Dlatego warto zatrudnić kogoś, kto pomoże Ci ustawić meble i sprzęty tak, by było Ci wygodnie. Żebyś nie obijał sobie bioder o zbyt wąskie przejścia, albo nie musiał stawać na stołek przy każdym sięgnięciu do górnej szafki. Kto dobierze wygodną wysokość blatu i zaproponuje rozwiązania, o których nie masz pojęcia. Kto określi, czy na Twojej przestrzeni da się sensownie rozplanować wszystko, co sobie wymyśliłeś. No i wreszcie – kto palnie Cię w łeb, jak zaczniesz wymyślać piętnaście kolorów szafek w jednej kuchni (górne matowe białe z drewnem, dolne brązowe w połysku <3). Okej?

3. Rozplanowanie elektryki

Ile masz w domu przedłużaczy? Ja po szybkim przeglądzie naliczyłam pięć. A mam raptem 36m2 mieszkania. Skąd one się biorą? Oczywiście z kiepskiego rozlokowania gniazdek. Na pewno jest tak, że w domu są miejsca, w których na już wejściu brakuje Ci kontaktów, a w innych podłączasz coś raz na ruski rok. Ten problem dotyczy przede wszystkim kamienic i mieszkań w wielkiej płycie, ale prawdą jest, że zdarza się nawet w nowych inwestycjach.

W ślad za układem funkcjonalno – przestrzennym mieszkania czy domu powinien iść projekt elektryki. Nigdy odwrotnie. Gniazdka, punkty świetlne – to wszystko bardzo mocno wpływa na późniejszą wygodę. Architekt dobrze wie, ile kontaktów potrzebujesz w kuchni, ile w sypialni (i gdzie, żebyś mógł odłożyć swojego Ajfona na wyciągnięcie ręki), a ile w łazience. Prawidłowy projekt powinien zminimalizować użycie przedłużaczy jedynie do tych niezbędnych do komputerów stacjonarnych. Naprawdę warto zlecić mu taki projekt. A, i nie słuchaj panów Mieciów od wykończenia, że po co, że za dużo. Oni z natury są leniwi i nie chce im się robić kolejnego gniazdka.

4. Projekt łazienki

No i ostatni punkt. Istnieje całkiem słuszne przekonanie, że najtrudniejsze na etapie projektu są kuchnia i łazienka. Ta druga jest zwykle trochę mniejszym polem do popisu, jednak nawet drobne zmiany czy poprawki potrafią znacząco wpłynąć na wygodę jej użytkowania. I tak na przykład, delikatne przesunięcie miski sedesowej może spowodować, że dużo wygodniej będzie Ci… kontemplować 😉 Zamiana wanny na prysznic spowoduje, że zyskasz miejsce na dużą zabudowę, która pomieści pralkę, suszarkę i wszystkie środki czystości. Nie można też zapomnieć o nieskończonych możliwościach jakie daje łączenie płytek – tak, nawet takich, które nie leżą obok siebie w Pratikerze 😉 Za ich pomocą można naprawić zaburzone proporcje pomieszczenia, dowolnie – powiększyć je, pomniejszyć, coś wyeksponować, a co innego schować. A to tylko płytki!

To ważne miejsce w domu, którego remont najczęściej sprowadza się do skucia płytek i założenia nowych w dokładnie powtórzony wzór, pomalowania sufitu i wymiany dodatków. A warto odezwać się do specjalisty, bo może się okazać, że do tej pory nieustawna łazienka stanie się całkiem miłym i wygodnym pomieszczeniem, z którego korzystanie będzie przyjemnością.

1 2 3


Trochę szkoda, że wielu ludzi wciąż „nie chce oddawać swojego wnętrza w ręce obcej osoby” bo boi się, że dostanie narzucony projekt, który będzie podobał się projektantowi, a nie jemu. Dobry architekt nigdy nie zrobi takiej ściemy 😉 Proces projektowy zaczyna się od poznania potrzeb i preferencji inwestora i na tych zebranych informacjach opiera się całość koncepcji. Im dokładniejsze informacje podasz, tym bardziej dopasowany do Ciebie będzie projekt. Jasne, czasem architekt wyjdzie z jakimś pomysłem, który może Cię zaskoczyć, ale warto rozważyć proponowane przez niego opcje – no do cholery, chyba wie co robi, nie? Ale nic na siłę! Jeśli nie jesteś zadowolony z końcowego efektu, po prostu zgłoś poprawki (okej teraz cała moja branża patrzy na mnie z byka). Projektowanie mieszkania to wspólna praca inwestora i architekta – musisz mu pomóc, by on mógł pomóc Tobie.


A ja mogę Ci pomóc za darmo. Chcesz wiedzieć dlaczego i w jaki sposób? Kliknij w poniższy obrazek:


Dodaj komentarz

Close Menu